Shin przez całą drogę się do mnie
nie odzywał, przez co czułam się okropnie nieswojo i niepewnie.
Czyżby nie chciał tu mojej obecności? Był zły, że Dave
powiedział mi o wiedźmach? Spojrzałam na szatyna, który zdawał
się nie zauważać, lub zwyczajnie całkowicie ignorować, podłego
nastroju przyjaciela. Pogwizdywał wesoło, lub opowiadał mi kolejny
nowy żart, który w zaistniałej sytuacji ani trochę mnie nie
bawił. Uśmiechałam się tylko sztucznie, aby nie psuć także jego
humoru. Tylko on cokolwiek mówił i gdyby przestał, to chyba już
całkiem zjadły by mnie nerwy.
Skręciliśmy w boczną uliczkę,
którą słabo znałam. Wzdrygnęłam się nieco na jej widok,
przypominając sobie ostatnie zdarzenia. Na chwilę zwolniłam kroku,
ale Dave puścił do mnie oczko, uśmiechnął się lekko a następnie
wykonał ruch ręką, jakby zapraszał mnie do domu. Uspokoiłam się
nieco i ruszyłam za Shinem, który nawet się na nas nie obejrzał.
Powinnam czuć się bezpieczna. W końcu miałam ze sobą dwójkę
Strażników, na dodatek silnych! Co prawda nie widziałam Shina w
akcji, jednak domyślałam się, że może być równie dobry co
Dave. Zastanawiałam się, czy moi przyjaciele byli najpotężniejszymi
ze Strażników. Czy gdybym została jedną z nich to dałabym radę
im dorównać? Czy byłabym tylko kulą u nogi, przeszkadzając w
misjach ratowania świata? Bo to poniekąd robili, prawda? Ratowali
ludzi przed okrutną i bolesną śmiercią z rąk wiedźm.
Zasługiwali na podziw. Poczułam ogromną chęć zostania jedną z
nich, gdy tak o tym myślałam. Byli bohaterami, naprawdę mogli coś
zmienić a ich ręce posiadały moc, o której do tej pory marzyłam
– umiejętność pomagania innym.
Zastanawiałam się, kiedy objawią
się moje moce. Chciałam już coś zrobić, być w stanie kogoś
obronić, gdyby zaszła taka potrzeba nawet za kilka minut.
- Na pewno chcesz się w to mieszać? -
Shin nagle zapytał, idąc dalej spokojnym krokiem przed siebie.-
Wiem, że Dave powiedział, że nie masz wyboru, ale ten...debil jest
jeszcze bardzo młodym strażnikiem i nie wie wszystkiego.
Poczułam ukłucie niepokoju. Dave się
mylił? I dlaczego miałabym nie chcieć być strażniczką?
- Jasne, musisz mi to zawsze wytknąć!
- szatyn wydął obrażony policzki i skrzyżował ręce na klatce
piersiowej.- Stary, czuć od niej Potencjał na kilometr.
- To nie znaczy, że jest na to skazana
– obrócił głowę i spojrzał na mnie, a w jego spojrzeniu
dostrzegłam udrękę. Skazana? Czyżby Shin żałował, że jest
jednym ze strażników? - Są ponoć sposoby, aby uśpić Potencjał
ludzki. Moglibyśmy go stłumić a potem nałożyć na niego tarczę
ochronną, żeby...
- Oj, daj dziewczynie samej decydować
o sobie! - Dave machnął ręką, po czym objął mnie ramieniem.- To
co, chcesz zostać jedną z nas?
- Przestań – Shin zatrzymał się i
posłał przyjacielowi rozgniewane spojrzenie. Ciarki przeszły mi po
plecach. Co się z nim działo? Nigdy nie był taki wobec nas.-
Przestań ją namawiać. Powinna się dobrze zastanowić, więc
zamknij jadaczkę, albo ci pomogę.
- Uuu, powiało grozą – Dave
parsknął śmiechem, co według mnie było najgorszą rzeczą, jaką
mógł teraz zrobić.- Wyluzj trochę. Zresztą, jestem Dave
Wspaniały, możesz tylko marzyć, żeby mi skopać tyłek!
Blondyn mimowolnie się uśmiechnął,
po czym ruszył dalej.
- Dave Wspaniały? - uniosłam brwi do
góry.- Twoja skromność osiągnęła nowy poziom?
- Można tak powiedzieć! - chłopak
wyszczerzył się i popchnął mnie do przodu.
Zatrzymaliśmy się przed dosyć
masywnymi i ciężkimi drzwiami z ciemnego drewna. Same drzwi i
ściany naokoło były obdrapane i ozdobione graffiti, które zapewne
było dziełem jakichś chuliganów. W każdym razie sprawiały, że
budynek nie wyglądał zachęcająco, wręcz przerażająco i na
pewno sama nigdy bym się tu nie wybrała. Okolica była opuszczona,
jednak nieprzyjemna i miałam ciągle uczucie, że ktoś nas
obserwuje i gdy tylko rozkojarzę się na chwilę, to ów osoba
wyskoczy z któregoś ze zrujnowanych budynków z nożem w ręce.
Shin obejrzał się na mnie, ale nie
umiałam stwierdzić, o czym teraz myślał, jego twarz nie wyrażała
żadnych emocji. Po chwili wrócił wzrokiem do drzwi, po czym
popchnął je z taką łatwością, jakby machnął ręką przez
powietrze. Zastanawiałam się, co tam za chwilę zobaczę. Wielką
bazę wojskową? Magiczny las? Całkowite ciemności, które by
skrywały tajemnice, o których nadal nie wiem? Może to będzie
luksusowy apartament? A może po prostu zwykły, opuszczony i
zrujnowany budynek?
Żadna z moich wizji nie była
prawdziwa, choć najbliżej był chyba magiczny las. Budynek był
ogromny, choć z zewnątrz wydawał się o wiele mniejszy.
Naprzeciwko nas wznosiły się wysokie okna, których szyby były
popękane, lub wcale ich nie było. Rozejrzałam się. Miejsce
okazało się być starą biblioteką. Ku mojemu zdziwieniu nie było
tu podłogi, staliśmy na ziemi, na zwyczajnej glebie, którą
dosypywałam kwiatkom w doniczkach. Tu i tam rosła niska trawa,
zauważyłam też wiele kałuż, pewnie przez dziurawy dach. Stare
regały ciągnęły się w rzędach niczym armia żołnierzy. Ku
mojemu zaskoczeniu nadal było tu wiele książek.
Najbardziej jednak moją uwagę
przykuł mały, nowoczesny stoliczek, na którym stała kolorowa
doniczka z orchideą. Obok niego, na równie nowym krześle siedział
brunet czytający książkę. Miał na sobie czarny podkoszulek z
logiem jakiegoś zespołu muzycznego, który opinał mu pierś.
Przyjrzałam się gołym przedramionom i bicepsom. Co jak co, ten
chłopak chyba bez problemu mógłby mnie podnieść. Do tego miał
luźne jeansy i białe trampki, niedbale zasznurowane.
- Długo kazaliście mi czekać –
mruknął niezadowolony, dalej skupiając się na tekście książki.
Palcami zasłaniał okładkę, więc nie mogłam zobaczyć, co też
czyta.- Szybciej się nie dało?
- Natalie chodzi ludzkim tempem –
Shin wzruszył ramionami.- A tobie się nic nie stanie, jak
posiedzisz chwilę w miejscu.
Sądząc po zaczepnym tonie blondyna,
musieli się dobrze znać i lubić.
Nieznajomy prychnął, ale uśmiechnął
się pod nosem, po czym podniósł na mnie wzrok znad książki.
Brązowe oczy uważnie mi się przyjrzały.
- To jest ten nasz słodki skarb? -
zapytał, a uśmiech wydał mi się teraz odrobinę złośliwy.
Zarumieniłam się lekko, czując się dosyć niezręcznie. Był
niemiły? Złośliwy? Ale chwila, nazwał mnie słodką i do tego
skarbem. Czy to obraza?
- Tak! Gotowa do walki! - Dave uderzył
mnie dłonią w plecy, a ja zachwiałam się lekko na nogach. Wszyscy
troje mi się teraz przyglądali. Byłam zażenowana.
- Um...ja...- zaczęłam się jąkać i
poczułam, jak policzki mnie palą. Pewnie byłam już czerwona jak
pomidor.
- Chodzi o to, żebyś nam powiedział,
jak ukryć jej Potencjał – Shin odezwał się nagle. Spojrzałam
na niego zaskoczona.- Natalie się nie nadaje do bycia strażnikiem.
- Ej, ej! Co ty mówisz? - Dave się
oburzył.- Gdyby do nas dołączyła to mielibyśmy sporą pomoc!
- Może raz przestań myśleć o sobie
– blondyn zmarszczył brwi. Przeniosłam wzrok na bruneta, ale gdy
dostrzegłam, że cały czas mi się przygląda, to szybko spojrzałam
z powrotem na Shina.- Natalie może mieć spory Potencjał, ale i ty
i ja ją znamy. To nie jest obowiązek, na którego wypełnianie
powinna się skazać do końca życia. Nie nadaje się.
- Shin...- szepnęłam cicho,
spuszczając głowę i nerwowo bawiąc się rogiem kurtki.- Nie
nadaję się...?
Jego słowa szumiały mi w głowie. Nie
nadaje się. Co jest ze mną nie tak? Nie mogę pomagać innym,
jestem za słaba? Nie mogę być równie bohaterska, co oni? Chodzi o
to, że jestem dziewczyną?
- Zaufaj mi, nie chcesz tego –
blondyn wykonał dziwny ruch ręką, jakby chciał złapać moją,
ale w połowie drogi się rozmyślił i machnął nią obok.- Nie
chodzi o to, że jesteś gorsza, po prostu to nie dla ciebie.
- Nada się – nieznajomy nagle
stwierdził, a ja nieśmiało na niego spojrzałam. Na całe
szczęście teraz mierzył się wzrokiem z Shinem.- Ma spory
Potencjał i sądzę, że lepiej by było pozwolić, żeby zdobyła
Zbroję.
- Spróbuj to zatrzymać – w głosie
Shina usłyszałam jakby desperację.- Tylko ty wiesz jak. Proszę
cię, Matt.
- Mówisz, jakby to była choroba! -
Dave prychnął, łapiąc mnie za rękę.- To moja przyjaciółka,
nie dam wam jej zmumifikować.
Przełknęłam głośno ślinę.
Zmumifikować?!
- Szkoda by było zamienić ją w mumię
– Matt stwierdził, po czym zaśmiał się.- Spokojnie Natalie. Nie
wiem, czy nie jest już za późno, ale ponieważ Shinowi tak zależy,
to możemy spróbować.
- A ona nie ma tu nic do gadania?! - w
szatynie najwyraźniej obudził się zapalony obrońca praw ludzi. -
Może byście jej zapytali, zamiast decydować za nią i nic tylko ją
zniechęcać?
Chciałam stąd uciec. Albo zapaść
się pod ziemię, stać małym kawałkiem trawy, który rósł tuż
obok moich butów. Nie zwracaliby na mnie uwagi, a chwilowo byłam w
jej centrum. I musiałam coś postanowić, podjąć decyzję, czułam
tą presję z ich strony. Wszyscy przyszli tu z mojego powodu, czułam
się naprawdę niezręcznie, że nie byłam w stanie wykrztusić z
siebie słowa. Nie umiałam przejmować inicjatywy, wcinać się w
słowa jak Dave ani nawet zdecydowanie podejmować decyzji jak Shin.
Nie miałam też pojęcia, co teraz powiedzieć. W głowie miałam
zbyt duży chaos i czułam mocny ucisk w gardle. Przygryzłam lekko
dolną wargę.
- Dobrze – Shin westchnął, po czym
uśmiechnął się do mnie lekko.- Jesteś przestraszona i
zdenerwowana, damy ci odrobinę czasu, żebyś się zastanowiła,
dobrze? To bardzo ważna decyzja.
Pokiwałam głową i spojrzałam na
niego z wdzięcznością. Zawsze mi pomagał wyjść z trudnych
sytuacji, teraz nie było inaczej. Widok dołeczków w policzkach gdy
się uśmiechał nieco mnie uspokoił.
- No i wyszło na moje! - Dave
wyszczerzył się, zadowolony z takiego obrotu sprawy.
- Skromny jak zawsze – brunet zaśmiał
się cicho, po czym zwrócił się do mnie.- Jak ty z nim tyle
wytrzymujesz w jednej klasie?
- Zatyczki do uszu – odważyłam się
na uśmiech.- Cud technologii.
- Co?! - szatyn wykrzyknął.- To nie
słuchałaś, jak opowiadałem ci o moich cudownych wyczynach?!
Zdrajczyni!
Wszyscy parsknęliśmy śmiechem. No,
poza zbulwersowanym Dave'm.
Nagle Shin spoważniał i zamarł.
Zdziwiłam się i rozejrzałam niespokojnie. Matt również przestał
się śmiać, choć jego twarz nie ukazywała aż tak wielkiego
skupienia.
- To są starsze świry, wyczuwają
wiedźmy – szatyn szepnął mi na ucho.- Ja jeszcze nie potrafię
tego robić na większe odległości. Matt jest mistrzem.
- Uważaj, bo się zarumienię i w
tobie zakocham – brunet posłał mu rozbawione spojrzenie.- Chcesz
zostać moim fanem?
- Nie, sory, nie mogę zdradzać Shina
na lewo i prawo! - Dave zachichotał, a Shin zdzielił go ręką po
głowie.- Aua! Kochanie, dlaczego tak oschle?
- Trzeba iść i pozbyć się tej
wiedźmy – blondyn mruknął, kręcąc głową z uśmiechem.- Kto
zostanie z Natalie?
- Widzisz, będziesz miała swoją
własną obstawę, składających się z trzech piekielnie
seksownych...a nie, wybacz, tylko jednego, oni się nie liczą –
szatyn wyszczerzył się i zrobił unik przed pięścią Shina.-
Widzisz? Zazdrosci!
- Zabiorę tego kasanowę, a ty z nią
tu zostań – Matt rzucił w kierunku blondyna, po czym odłożył
książkę i się podniósł.- Chodź, debilu.
- Ooo, nie chcę poobijać mojego
pięknego kuperka!
- Pfff, o pięknym kuperku możesz
sobie śnić, mi nigdy nie dorównasz! - brunet zaśmiał się,
ruszając w stronę drzwi
- No chyba ty! - Dave pobiegł za nim,
wymachując pięścią w powietrzu.
- Tak, zadaje się z kretynami – Shin
stwierdził, a ja parsknęłam śmiechem.- Przepraszam cię za nich.
- Nie szkodzi, Dave siedzi ze mną w
ławce, chyba nic już mnie nie zdziwi – uśmiechnęłam się
promiennie, ciesząc się, że Shin z powrotem był dla mnie miły.-
Mogę się tu rozejrzeć?
- Jasne, w końcu jesteśmy tu sami –
powiedział, po czym nagle zaczerwienił się lekko i odwrócił
wzrok.- No...tego...
Jego reakcja sprawiła, że sama się
zarumieniłam. Odwróciłam się więc szybko i poszłam przeglądać
książki, aby rozluźnić atmosferę do czasu, aż pozostała dwójka
wróci.
*****
Tadaaaa! POWRÓCIŁAM! XD
No, tego, krótkie, ale wezmę przykład z NIEKTÓRYCH i również będę pisać częściej, a krótsze notki. I ogółem, koniec szkoły = wakacje = można pisać! Woooohooo!
No, tego, krótkie, ale wezmę przykład z NIEKTÓRYCH i również będę pisać częściej, a krótsze notki. I ogółem, koniec szkoły = wakacje = można pisać! Woooohooo!
No, tego, mam teraz sporo pomysłów, więc postaram się je szybko przelać na papier i z powrotem ożywić tego bloga!
Mam nadzieję, że to co tutaj napisałam nie było takie złe i poziom mojego pisania nie spadł (chociaż nie wiem, nie chciało mi się już tego czytać XD) i oczu Wam nie wypali.
Do następnego ludki!
Mam nadzieję, że to co tutaj napisałam nie było takie złe i poziom mojego pisania nie spadł (chociaż nie wiem, nie chciało mi się już tego czytać XD) i oczu Wam nie wypali.
Do następnego ludki!
No nareszcie! Ostatnim razem czytałam o Wiedźmach i Strażnikach wracając z wakacji. Siedząc w pociągu i zajadając się Oreo. Rok temu (ROK TEMU!). Musiałam sobie odświeżyć ostatnie rozdziały i wiesz co? Zupełnie nie wiem, skąd mi przyszło do łba, że Natalie jest córką złej wiedźmy. Czytanie ze zrozumieniem się kłania. xD
OdpowiedzUsuńA więc odnośnie rozdziału, zauważyłam, że przeszłaś z narracji trzecio- do pierwszoosobowej. W sumie fajnie się czytało te rozkminy Natalie, czy np. nazywanie jej słodkim skarbem może być złe. :D Genialnie opisałaś jej zakłopotanie.
Kurcze, polubiłam Dave'a! Pewnie dlatego, że po pierwsze dałaś mu takie imię (niesamowity zbieg okoliczności, bo z Dawidami mam same przyjemnie wspomnienia :3, więc nasz bohater ma od kopa 1000 punktów zajefajności. xD). Po drugie szatyn. Po trzecie wesołek. Aa!!! :D
Właściwie cała trójka panów jest urocza, a najbardziej rozwaliło mnie stwierdzenie Shina, że zadaje się on z kretynami! Hahaha :D Mój drogi, kto z kim przystaje, takim się staje. Smuteczek :3
Cała rozmowa i przekomarzanie się chłopców było przednie. Więcej takich akcji proszę. :3 Jeśli chodzi o Shina myślę, że on wcale nie uważa, że Natalie nie ma jaj do bycia strażniczką. Ta charakterystyczna protekcjonalność, dłonie w akcji, rumieńce. Czyżby chłopiec się w niej zakochał i nie chce, aby jej włos z główki spadł?Słodko. ;3
Hm, zastanawiam się, czym przyjaciele Natalie się narazili, że w 16 rozdziale z nimi "zerwała". Grubsza sprawa i jakiś dramacik, czuję w kościach.
Mam nadzieję, że nie będę musiała czekać długo na kolejny rozdział, zwłaszcza że zamierzasz pisać częściej a krócej. (Z jakiej to cuuudownej istotki zaczerpnęłaś tę myśl. XD).
Btw, śliczny szablon *.* I mojego blogaska widzę w linkach >.> Kwik!
Weny!
Zachowanie Dave z początku kojarzyło mi się trochę z tym mojego brata. Jak zrobi coś złego, to od razu zachowuje się głośno, próbuje wszystkich rozśmieszyć i załagodzić sprawę. Chociaż Dave robi to bardziej naturalnie niż z przymusu. Taka optymistyczna, przyjemna postać. Pasuje mu przydomek. :) Czeka go też wielka kariera adwokacka. Bogaty, optymistyczny i miły. Za parę lat będzie idealny!
OdpowiedzUsuńPostać, która tak bardzo nie chce, by ktoś stał się taki jak on to już pewien schemat. Jeden z moich ulubionych. Tylko czemu Shin jest taki nieśmiały? Nigdy nie spotkałam się z czymś takim. Zawsze to chłodne dupki. Podoba mi się ta odmiana! Shin! Do boju! Wiem, że i tak się nie uda, ale próbuj ją chronić na ten swój sposób! XD
Natalie jest bardzo przyjemną główną bohaterką. Miło się czyta jej rozmyślania. Nie jest ani trochę przesadzona, ale nie brak jej też osobowości. Opisy też są niezłe. Na pewno poziom nie spadł. Tego możesz być pewna.
Ogólnie relacje między chłopakami są wspaniałe. Gdy to czytałam, naprawdę uwierzyłam w ich przyjaźń. No i ich dialogi potrafią szczerze rozbawić. :D
Czekam już na następny rozdział. Mam nadzieję, że pojawi się faktycznie dość szybko. Widać NIEKTÓRZY potrafią czasami wymyślić coś mądrego. ;)