29 cze 2014

WP #3 Dave Wspaniały? Twoja skromność osiągnęła nowy poziom?

        Shin przez całą drogę się do mnie nie odzywał, przez co czułam się okropnie nieswojo i niepewnie. Czyżby nie chciał tu mojej obecności? Był zły, że Dave powiedział mi o wiedźmach? Spojrzałam na szatyna, który zdawał się nie zauważać, lub zwyczajnie całkowicie ignorować, podłego nastroju przyjaciela. Pogwizdywał wesoło, lub opowiadał mi kolejny nowy żart, który w zaistniałej sytuacji ani trochę mnie nie bawił. Uśmiechałam się tylko sztucznie, aby nie psuć także jego humoru. Tylko on cokolwiek mówił i gdyby przestał, to chyba już całkiem zjadły by mnie nerwy.
        Skręciliśmy w boczną uliczkę, którą słabo znałam. Wzdrygnęłam się nieco na jej widok, przypominając sobie ostatnie zdarzenia. Na chwilę zwolniłam kroku, ale Dave puścił do mnie oczko, uśmiechnął się lekko a następnie wykonał ruch ręką, jakby zapraszał mnie do domu. Uspokoiłam się nieco i ruszyłam za Shinem, który nawet się na nas nie obejrzał. Powinnam czuć się bezpieczna. W końcu miałam ze sobą dwójkę Strażników, na dodatek silnych! Co prawda nie widziałam Shina w akcji, jednak domyślałam się, że może być równie dobry co Dave. Zastanawiałam się, czy moi przyjaciele byli najpotężniejszymi ze Strażników. Czy gdybym została jedną z nich to dałabym radę im dorównać? Czy byłabym tylko kulą u nogi, przeszkadzając w misjach ratowania świata? Bo to poniekąd robili, prawda? Ratowali ludzi przed okrutną i bolesną śmiercią z rąk wiedźm. Zasługiwali na podziw. Poczułam ogromną chęć zostania jedną z nich, gdy tak o tym myślałam. Byli bohaterami, naprawdę mogli coś zmienić a ich ręce posiadały moc, o której do tej pory marzyłam – umiejętność pomagania innym.
         Zastanawiałam się, kiedy objawią się moje moce. Chciałam już coś zrobić, być w stanie kogoś obronić, gdyby zaszła taka potrzeba nawet za kilka minut.
- Na pewno chcesz się w to mieszać? - Shin nagle zapytał, idąc dalej spokojnym krokiem przed siebie.- Wiem, że Dave powiedział, że nie masz wyboru, ale ten...debil jest jeszcze bardzo młodym strażnikiem i nie wie wszystkiego.
Poczułam ukłucie niepokoju. Dave się mylił? I dlaczego miałabym nie chcieć być strażniczką?
- Jasne, musisz mi to zawsze wytknąć! - szatyn wydął obrażony policzki i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.- Stary, czuć od niej Potencjał na kilometr.
- To nie znaczy, że jest na to skazana – obrócił głowę i spojrzał na mnie, a w jego spojrzeniu dostrzegłam udrękę. Skazana? Czyżby Shin żałował, że jest jednym ze strażników? - Są ponoć sposoby, aby uśpić Potencjał ludzki. Moglibyśmy go stłumić a potem nałożyć na niego tarczę ochronną, żeby...
- Oj, daj dziewczynie samej decydować o sobie! - Dave machnął ręką, po czym objął mnie ramieniem.- To co, chcesz zostać jedną z nas?
- Przestań – Shin zatrzymał się i posłał przyjacielowi rozgniewane spojrzenie. Ciarki przeszły mi po plecach. Co się z nim działo? Nigdy nie był taki wobec nas.- Przestań ją namawiać. Powinna się dobrze zastanowić, więc zamknij jadaczkę, albo ci pomogę.
- Uuu, powiało grozą – Dave parsknął śmiechem, co według mnie było najgorszą rzeczą, jaką mógł teraz zrobić.- Wyluzj trochę. Zresztą, jestem Dave Wspaniały, możesz tylko marzyć, żeby mi skopać tyłek!
Blondyn mimowolnie się uśmiechnął, po czym ruszył dalej.
- Dave Wspaniały? - uniosłam brwi do góry.- Twoja skromność osiągnęła nowy poziom?
- Można tak powiedzieć! - chłopak wyszczerzył się i popchnął mnie do przodu.
        Zatrzymaliśmy się przed dosyć masywnymi i ciężkimi drzwiami z ciemnego drewna. Same drzwi i ściany naokoło były obdrapane i ozdobione graffiti, które zapewne było dziełem jakichś chuliganów. W każdym razie sprawiały, że budynek nie wyglądał zachęcająco, wręcz przerażająco i na pewno sama nigdy bym się tu nie wybrała. Okolica była opuszczona, jednak nieprzyjemna i miałam ciągle uczucie, że ktoś nas obserwuje i gdy tylko rozkojarzę się na chwilę, to ów osoba wyskoczy z któregoś ze zrujnowanych budynków z nożem w ręce.
Shin obejrzał się na mnie, ale nie umiałam stwierdzić, o czym teraz myślał, jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Po chwili wrócił wzrokiem do drzwi, po czym popchnął je z taką łatwością, jakby machnął ręką przez powietrze. Zastanawiałam się, co tam za chwilę zobaczę. Wielką bazę wojskową? Magiczny las? Całkowite ciemności, które by skrywały tajemnice, o których nadal nie wiem? Może to będzie luksusowy apartament? A może po prostu zwykły, opuszczony i zrujnowany budynek?
      Żadna z moich wizji nie była prawdziwa, choć najbliżej był chyba magiczny las. Budynek był ogromny, choć z zewnątrz wydawał się o wiele mniejszy. Naprzeciwko nas wznosiły się wysokie okna, których szyby były popękane, lub wcale ich nie było. Rozejrzałam się. Miejsce okazało się być starą biblioteką. Ku mojemu zdziwieniu nie było tu podłogi, staliśmy na ziemi, na zwyczajnej glebie, którą dosypywałam kwiatkom w doniczkach. Tu i tam rosła niska trawa, zauważyłam też wiele kałuż, pewnie przez dziurawy dach. Stare regały ciągnęły się w rzędach niczym armia żołnierzy. Ku mojemu zaskoczeniu nadal było tu wiele książek.
          Najbardziej jednak moją uwagę przykuł mały, nowoczesny stoliczek, na którym stała kolorowa doniczka z orchideą. Obok niego, na równie nowym krześle siedział brunet czytający książkę. Miał na sobie czarny podkoszulek z logiem jakiegoś zespołu muzycznego, który opinał mu pierś. Przyjrzałam się gołym przedramionom i bicepsom. Co jak co, ten chłopak chyba bez problemu mógłby mnie podnieść. Do tego miał luźne jeansy i białe trampki, niedbale zasznurowane.
- Długo kazaliście mi czekać – mruknął niezadowolony, dalej skupiając się na tekście książki. Palcami zasłaniał okładkę, więc nie mogłam zobaczyć, co też czyta.- Szybciej się nie dało?
- Natalie chodzi ludzkim tempem – Shin wzruszył ramionami.- A tobie się nic nie stanie, jak posiedzisz chwilę w miejscu.
Sądząc po zaczepnym tonie blondyna, musieli się dobrze znać i lubić.
Nieznajomy prychnął, ale uśmiechnął się pod nosem, po czym podniósł na mnie wzrok znad książki. Brązowe oczy uważnie mi się przyjrzały.
- To jest ten nasz słodki skarb? - zapytał, a uśmiech wydał mi się teraz odrobinę złośliwy. Zarumieniłam się lekko, czując się dosyć niezręcznie. Był niemiły? Złośliwy? Ale chwila, nazwał mnie słodką i do tego skarbem. Czy to obraza?
- Tak! Gotowa do walki! - Dave uderzył mnie dłonią w plecy, a ja zachwiałam się lekko na nogach. Wszyscy troje mi się teraz przyglądali. Byłam zażenowana.
- Um...ja...- zaczęłam się jąkać i poczułam, jak policzki mnie palą. Pewnie byłam już czerwona jak pomidor.
- Chodzi o to, żebyś nam powiedział, jak ukryć jej Potencjał – Shin odezwał się nagle. Spojrzałam na niego zaskoczona.- Natalie się nie nadaje do bycia strażnikiem.
- Ej, ej! Co ty mówisz? - Dave się oburzył.- Gdyby do nas dołączyła to mielibyśmy sporą pomoc!
- Może raz przestań myśleć o sobie – blondyn zmarszczył brwi. Przeniosłam wzrok na bruneta, ale gdy dostrzegłam, że cały czas mi się przygląda, to szybko spojrzałam z powrotem na Shina.- Natalie może mieć spory Potencjał, ale i ty i ja ją znamy. To nie jest obowiązek, na którego wypełnianie powinna się skazać do końca życia. Nie nadaje się.
- Shin...- szepnęłam cicho, spuszczając głowę i nerwowo bawiąc się rogiem kurtki.- Nie nadaję się...?
Jego słowa szumiały mi w głowie. Nie nadaje się. Co jest ze mną nie tak? Nie mogę pomagać innym, jestem za słaba? Nie mogę być równie bohaterska, co oni? Chodzi o to, że jestem dziewczyną?
- Zaufaj mi, nie chcesz tego – blondyn wykonał dziwny ruch ręką, jakby chciał złapać moją, ale w połowie drogi się rozmyślił i machnął nią obok.- Nie chodzi o to, że jesteś gorsza, po prostu to nie dla ciebie.
- Nada się – nieznajomy nagle stwierdził, a ja nieśmiało na niego spojrzałam. Na całe szczęście teraz mierzył się wzrokiem z Shinem.- Ma spory Potencjał i sądzę, że lepiej by było pozwolić, żeby zdobyła Zbroję.
- Spróbuj to zatrzymać – w głosie Shina usłyszałam jakby desperację.- Tylko ty wiesz jak. Proszę cię, Matt.
- Mówisz, jakby to była choroba! - Dave prychnął, łapiąc mnie za rękę.- To moja przyjaciółka, nie dam wam jej zmumifikować.
Przełknęłam głośno ślinę. Zmumifikować?!
- Szkoda by było zamienić ją w mumię – Matt stwierdził, po czym zaśmiał się.- Spokojnie Natalie. Nie wiem, czy nie jest już za późno, ale ponieważ Shinowi tak zależy, to możemy spróbować.
- A ona nie ma tu nic do gadania?! - w szatynie najwyraźniej obudził się zapalony obrońca praw ludzi. - Może byście jej zapytali, zamiast decydować za nią i nic tylko ją zniechęcać?
Chciałam stąd uciec. Albo zapaść się pod ziemię, stać małym kawałkiem trawy, który rósł tuż obok moich butów. Nie zwracaliby na mnie uwagi, a chwilowo byłam w jej centrum. I musiałam coś postanowić, podjąć decyzję, czułam tą presję z ich strony. Wszyscy przyszli tu z mojego powodu, czułam się naprawdę niezręcznie, że nie byłam w stanie wykrztusić z siebie słowa. Nie umiałam przejmować inicjatywy, wcinać się w słowa jak Dave ani nawet zdecydowanie podejmować decyzji jak Shin. Nie miałam też pojęcia, co teraz powiedzieć. W głowie miałam zbyt duży chaos i czułam mocny ucisk w gardle. Przygryzłam lekko dolną wargę.
- Dobrze – Shin westchnął, po czym uśmiechnął się do mnie lekko.- Jesteś przestraszona i zdenerwowana, damy ci odrobinę czasu, żebyś się zastanowiła, dobrze? To bardzo ważna decyzja.
Pokiwałam głową i spojrzałam na niego z wdzięcznością. Zawsze mi pomagał wyjść z trudnych sytuacji, teraz nie było inaczej. Widok dołeczków w policzkach gdy się uśmiechał nieco mnie uspokoił.
- No i wyszło na moje! - Dave wyszczerzył się, zadowolony z takiego obrotu sprawy.
- Skromny jak zawsze – brunet zaśmiał się cicho, po czym zwrócił się do mnie.- Jak ty z nim tyle wytrzymujesz w jednej klasie?
- Zatyczki do uszu – odważyłam się na uśmiech.- Cud technologii.
- Co?! - szatyn wykrzyknął.- To nie słuchałaś, jak opowiadałem ci o moich cudownych wyczynach?! Zdrajczyni!
Wszyscy parsknęliśmy śmiechem. No, poza zbulwersowanym Dave'm.
        Nagle Shin spoważniał i zamarł. Zdziwiłam się i rozejrzałam niespokojnie. Matt również przestał się śmiać, choć jego twarz nie ukazywała aż tak wielkiego skupienia.
- To są starsze świry, wyczuwają wiedźmy – szatyn szepnął mi na ucho.- Ja jeszcze nie potrafię tego robić na większe odległości. Matt jest mistrzem.
- Uważaj, bo się zarumienię i w tobie zakocham – brunet posłał mu rozbawione spojrzenie.- Chcesz zostać moim fanem?
- Nie, sory, nie mogę zdradzać Shina na lewo i prawo! - Dave zachichotał, a Shin zdzielił go ręką po głowie.- Aua! Kochanie, dlaczego tak oschle?
- Trzeba iść i pozbyć się tej wiedźmy – blondyn mruknął, kręcąc głową z uśmiechem.- Kto zostanie z Natalie?
- Widzisz, będziesz miała swoją własną obstawę, składających się z trzech piekielnie seksownych...a nie, wybacz, tylko jednego, oni się nie liczą – szatyn wyszczerzył się i zrobił unik przed pięścią Shina.- Widzisz? Zazdrosci!
- Zabiorę tego kasanowę, a ty z nią tu zostań – Matt rzucił w kierunku blondyna, po czym odłożył książkę i się podniósł.- Chodź, debilu.
- Ooo, nie chcę poobijać mojego pięknego kuperka!
- Pfff, o pięknym kuperku możesz sobie śnić, mi nigdy nie dorównasz! - brunet zaśmiał się, ruszając w stronę drzwi
- No chyba ty! - Dave pobiegł za nim, wymachując pięścią w powietrzu.
- Tak, zadaje się z kretynami – Shin stwierdził, a ja parsknęłam śmiechem.- Przepraszam cię za nich.
- Nie szkodzi, Dave siedzi ze mną w ławce, chyba nic już mnie nie zdziwi – uśmiechnęłam się promiennie, ciesząc się, że Shin z powrotem był dla mnie miły.- Mogę się tu rozejrzeć?
- Jasne, w końcu jesteśmy tu sami – powiedział, po czym nagle zaczerwienił się lekko i odwrócił wzrok.- No...tego...

Jego reakcja sprawiła, że sama się zarumieniłam. Odwróciłam się więc szybko i poszłam przeglądać książki, aby rozluźnić atmosferę do czasu, aż pozostała dwójka wróci.


*****

Tadaaaa! POWRÓCIŁAM! XD
No, tego, krótkie, ale wezmę przykład z NIEKTÓRYCH i również będę pisać częściej, a krótsze notki. I ogółem, koniec szkoły = wakacje = można pisać! Woooohooo!
No, tego, mam teraz sporo pomysłów, więc postaram się je szybko przelać na papier i z powrotem ożywić tego bloga!
Mam nadzieję, że to co tutaj napisałam nie było takie złe i poziom mojego pisania nie spadł (chociaż nie wiem, nie chciało mi się już tego czytać XD) i oczu Wam nie wypali.

Do następnego ludki! 

2 komentarze:

  1. No nareszcie! Ostatnim razem czytałam o Wiedźmach i Strażnikach wracając z wakacji. Siedząc w pociągu i zajadając się Oreo. Rok temu (ROK TEMU!). Musiałam sobie odświeżyć ostatnie rozdziały i wiesz co? Zupełnie nie wiem, skąd mi przyszło do łba, że Natalie jest córką złej wiedźmy. Czytanie ze zrozumieniem się kłania. xD
    A więc odnośnie rozdziału, zauważyłam, że przeszłaś z narracji trzecio- do pierwszoosobowej. W sumie fajnie się czytało te rozkminy Natalie, czy np. nazywanie jej słodkim skarbem może być złe. :D Genialnie opisałaś jej zakłopotanie.
    Kurcze, polubiłam Dave'a! Pewnie dlatego, że po pierwsze dałaś mu takie imię (niesamowity zbieg okoliczności, bo z Dawidami mam same przyjemnie wspomnienia :3, więc nasz bohater ma od kopa 1000 punktów zajefajności. xD). Po drugie szatyn. Po trzecie wesołek. Aa!!! :D
    Właściwie cała trójka panów jest urocza, a najbardziej rozwaliło mnie stwierdzenie Shina, że zadaje się on z kretynami! Hahaha :D Mój drogi, kto z kim przystaje, takim się staje. Smuteczek :3
    Cała rozmowa i przekomarzanie się chłopców było przednie. Więcej takich akcji proszę. :3 Jeśli chodzi o Shina myślę, że on wcale nie uważa, że Natalie nie ma jaj do bycia strażniczką. Ta charakterystyczna protekcjonalność, dłonie w akcji, rumieńce. Czyżby chłopiec się w niej zakochał i nie chce, aby jej włos z główki spadł?Słodko. ;3
    Hm, zastanawiam się, czym przyjaciele Natalie się narazili, że w 16 rozdziale z nimi "zerwała". Grubsza sprawa i jakiś dramacik, czuję w kościach.
    Mam nadzieję, że nie będę musiała czekać długo na kolejny rozdział, zwłaszcza że zamierzasz pisać częściej a krócej. (Z jakiej to cuuudownej istotki zaczerpnęłaś tę myśl. XD).
    Btw, śliczny szablon *.* I mojego blogaska widzę w linkach >.> Kwik!
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zachowanie Dave z początku kojarzyło mi się trochę z tym mojego brata. Jak zrobi coś złego, to od razu zachowuje się głośno, próbuje wszystkich rozśmieszyć i załagodzić sprawę. Chociaż Dave robi to bardziej naturalnie niż z przymusu. Taka optymistyczna, przyjemna postać. Pasuje mu przydomek. :) Czeka go też wielka kariera adwokacka. Bogaty, optymistyczny i miły. Za parę lat będzie idealny!

    Postać, która tak bardzo nie chce, by ktoś stał się taki jak on to już pewien schemat. Jeden z moich ulubionych. Tylko czemu Shin jest taki nieśmiały? Nigdy nie spotkałam się z czymś takim. Zawsze to chłodne dupki. Podoba mi się ta odmiana! Shin! Do boju! Wiem, że i tak się nie uda, ale próbuj ją chronić na ten swój sposób! XD

    Natalie jest bardzo przyjemną główną bohaterką. Miło się czyta jej rozmyślania. Nie jest ani trochę przesadzona, ale nie brak jej też osobowości. Opisy też są niezłe. Na pewno poziom nie spadł. Tego możesz być pewna.

    Ogólnie relacje między chłopakami są wspaniałe. Gdy to czytałam, naprawdę uwierzyłam w ich przyjaźń. No i ich dialogi potrafią szczerze rozbawić. :D

    Czekam już na następny rozdział. Mam nadzieję, że pojawi się faktycznie dość szybko. Widać NIEKTÓRZY potrafią czasami wymyślić coś mądrego. ;)

    OdpowiedzUsuń