-Shayen, masz gościa.
Czarnowłosa otworzyła oczy a do jej pokoju wszedł Akira.
-Dziękuję pani Asuke – pokiwał głową do matki dziewczyny
-Tylko chwila Akiro – kobieta rzuciła i wyszła.
-Proszę to twoje. – brunet podał dziewczynie jej torbę.
-Dzięki wielkie. Coś mnie ominęło?
-Tylko monolog Korka o naszej niesubordynacji.
-Czyli to co zawsze – czarnowłosa uśmiechnęła się słabo. – A gdzie Hiroya?
-Coś czuję, że niedługo wpadnie – Akira uśmiechnął się tajemniczo.- Co jest?
-Ale z czym?
-Z tobą. Wyglądasz, jakbyś się źle czuła…
- Nie, czemu tak myślisz?- mruknęła, odwracając wzrok.
- Bo mnie nie oszukasz! – uśmiechnął się i usiadł obok niej.
-Aż tak to widać? Jestem…zaniepokojona. Ta pogoda jest podejrzana, okropnie boli mnie głowa – dziewczyna przymknęła oczy.- A na dodatek cały czas prześladuje mnie ten sam koszmar.
Akira już miał objąć dziewczynę, gdy usłyszeli głośny huk jaki spowodowało wpadnięcie Hiroyi przez okno.
- Lala la, motylem jestem! -zaśpiewał blondyn, leżąc na podłodze.
-Chyba debilem! Co ty odwalasz?!- Shayen zaczęła podnosić swojego przyjaciela a Akira śmiał się w najlepsze.
-Hiroya WPADŁ Cię odwiedzić! – brunet nie mógł się powstrzymać od komentarza.
- Ha, ha, ale się uśmiałem! Ja przynajmniej miałem wielkie wejście! No, to co mówiłaś Shay?
-Akiro, będziesz musiał…- matka dziewczyny weszła do pokoju i zamarła na widok Hiroyi. Co jak co, ale wprowadzała tylko Akirę.
-Eeee….Dzień dobry?- blondyn się wyszczerzył.
-…Wyjść.- dokończyła i spojrzała wyczekująco na chłopców.
- No to pa, Akira!- Hiroya rozłożył się na łóżku.
-Ty także Hiroyo! – pani Asuke zwiesiła brwi i wbiła groźny wzrok w Hiroyę.
-No tak, ma pani świętą rację! Co za złe maniery z mojej strony!- szybko podniósł się.
-Oho, zaczyna się przedstawienie…- Akira szepnął do Shay, która mimowolnie się uśmiechnęła.
-To było okropne zachowanie z mojej strony!- blondyn zaczął lamentować.- Pewnie myśli teraz pani, że jestem niewychowanym barbarzyńcą!
Pani Asuke była zmieszana i nie miała najmniejszego pojęcia, co odpowiedzieć.
-Ja…Hmmm…Wcale tak nie uważam – wydukała wreszcie.
-Pani jest taka dobra! A ja jestem! Jestem niewychowanym barbarzyńcą!- zakrył dłońmi twarz i upadł na kolana.- Ale błagam panią, czy mógłbym pożegnać się z pani córką?!
-Tak,oczywiście. Ale tylko chwilę…- matka Shay zamrugała kilka razy i zmieszana wyszła z pokoju. Cała trójka wybuchła śmiechem a Hiroya wstał z kolan i przybił piątkę z Akirą.
-Tak to się robi, stary!
- Nie ma co, muszę się od ciebie uczyć! -Akira uśmiechnął się szeroko.
-Shayen Asuke, wrócimy jeszcze do tematu, nie myśl, że twoja niesubordynacja ujdzie Ci na sucho!- Hiroya naśladował głos ich nauczycielki i z uśmiechem wyszedł.
- Mnie jeszcze czeka spacer z diabłem, więc raczej moja niesubordynacja i wracanie do tematu jakoś mnie nie przerażają! – dziewczyna uśmiechnęła się do swojego przyjaciela.
-Nie idź -poprosił cicho.- Powiedz, że się źle czujesz.
- Myślisz, że mi uwierzy? Tyle razy używałam tej wymówki, że teraz to nic nie da.
-AKIRAAAA! CHODŹ JUŻ, BO PO CIEBIE PÓJDĘ!- dwójkę dobiegł głos Hiroyi z dołu.
-Idę. Do zobaczenia. I, Shay ?- podszedł i cicho wyszeptał jej do ucha.- Uważaj na siebie.
Nim Shayen cokolwiek odpowiedziała, Akira zbiegał już po schodach. Zastanawiała się, co miał na myśli, ale gdy ostatecznie nie mogła nic wymyślić i stwierdziła, że czas zacząć się szykować.
Dziewczyna usiadła na łóżku i rozejrzała się po pokoju. Pomarańczowe ściany poobklejane były zdjęciami dziewczyny z przyjaciółmi. Pierwsze zdjęcie było z czasu, gdy mieli po trzy latka. Na zdjęciu była mała dziewczynka, z krótkimi czarnymi włoskami które były poupinane spinkami z motylkami, w fioletowej sukience i sandałkach do koloru. Stała roześmiana obok jej, także roześmianych, przyjaciół. Hiroya był wtedy najniższy z nich, ciągnął Shayen za włosy. Miał na sobie zielone spodenki i brązową koszulkę. Akira natomiast był w trakcie podskoku, w niebieskiej koszulce i jeansowych spodenkach. Następne zdjęcia przedstawiały ich jak stawali się coraz starsi. Dziewczyna uśmiechnęła się i kontynuowała „przegląd” swojego pokoju. Czerwony dywan był zaskakująco czysty. Drewniana szafa i biurko zajmowały miejsce naprzeciwko łóżka. Półka z książkami stała obok. Okno wychodziło na ogród. Gdy usłyszała dzwonek do drzwi to poczuła, jak jej wszystkie mięśnie się napięły. Niechętnie i powoli zeszła na dół i otworzyła drzwi. Jej oczom ukazał się Demetri, trzymający parasolkę.
-Gotowa? – zapytał z drwiącym uśmieszkiem. Dziewczyna zerknęła za niego. Pogoda się nie poprawiła, wręcz przeciwnie – było tylko coraz gorzej. Pokiwała niechętnie głową i weszła pod parasol, zamykając drzwi.
Szli powoli. Demetri cały czas mówił i opowiadał dziewczynie o przeróżnych rzeczach. Jednak ona była w już tak przyćmiona bólem, że jedyne na co się zdobyła to potakiwanie, krótkie odpowiedzi typu ‚tak’ i ‚nie’. Pomimo parasolki, byli po chwili przemoczeni. Demetri był jednak tak zadowolony, że Shayen się zgodziła z nim wyjść, że ignorował ten fakt. A bynajmniej ignorował go do momentu, gdy dziewczyna zaczęła się trząść.
-Chcesz moją kurtkę? – zapytał uśmiechając się.
-N-nie!- rzuciła ostro.
Teraz będzie się bawił w aktora filmu romantycznego, który daje ukochanej swoją kurtkę gdy jest jej zimno! -pomyślała zdenerwowana, patrząc na zegarek.
- Nie rozumiem cię Shay… -powiedział po chwili rudy.
- Nie mów do mnie Shay. Nie jesteśmy przyjaciółmi – rzuciła ostro tylko po to, by za chwilę tego żałować.
- A będziemy. Będziemy kimś więcej niż przyjaciółmi.
-Chyba śnisz – szepnęła cicho, mając nadzieję, że nie usłyszał.
-Nie, nie śnię. A ty powinnaś się do mnie inaczej odnosić!- syknął.
-Tak? A niby jak? Dlaczego tak się na mnie uwziąłeś?!-dziewczyna nie wytrzymała.
-Powinnaś być milsza, jeżeli nie chcesz przyczynić się do całkowitego braku materiałów dla swoich rodziców.
-To jest szantaż!- Shayen stanęła i odsunęła się spod parasolki.
-Nazwij to jak chcesz – chłopak z drwiącym uśmiechem wzruszył ramionami.- Nie uwziąłem się na ciebie.
-To czemu nie zostawisz mnie w spokoju?! Naprawdę nie widzisz, że nie jestem zainteresowana?!
Chłopak przez chwilę milczał, przyglądając się, jak strużki wody spływają po zdenerwowanej twarzy dziewczyny.
-Ty jeszcze nie wiesz, że jesteś.
-Nie mów mi co wiem a co nie wiem! Tak się składa, że doskonale wiem! I nie jestem! Czemu akurat wybrałeś sobie mnie?!
- Bo zakochałem się w tobie, tego pierwszego dnia w szkole.
-Wcale nie. Przestań kłamać. Myślisz, że nabiorę się na te twoje czułe słówka o miłości?!
Chłopak zwężył oczy.
-Chcesz usłyszeć prawdę? Dobrze, usłyszysz ją. Natura ludzka jest czasem niepojęta. Tak jak w tym przypadku. Masz rację Shayen, nie jestem w tobie zakochany. Ale mnie przyciągasz, zupełnie jak magnes. Wiesz czemu? Bo mogę mieć każdą dziewczynę. Każdą. Tylko nie ciebie. Człowiek podąża za tym, czego mieć nie może, nawet gdy pod ręką ma całe mnóstwo rzeczy lub ludzi. A przestaje dopiero wtedy, gdy wreszcie to dostanie.
Nim dziewczyna otworzyła usta chłopak puścił parasol, złapał ją za nadgarstki i przygwoździł do muru. Czarnowłosa pisnęła i próbowała się wyrwać. Na próżno. Miała za mało siły, ból w głowie dawał o sobie znać coraz bardziej a Demetri był zdeterminowany. Chłopak pocałował ją a ona, uważając to za ostatnią szansę na ucieczkę, kopnęła go z całej siły kolanem. Uścisk na nadgarstkach zelżał natychmiast i Shayen to wykorzystała. Od razu rzuciła się do biegu. Jednak nie pobiegła daleko. W sekundzie poczuła ucisk na nodze i przewróciła się, lądując w kałuży.
-Przegięłaś! -usłyszała z tyłu głos Demetriego. Rozejrzała się spanikowana, desperacko szukając czegoś, co nadawało się do obrony. Złapała jedyny przedmiot który miała pod ręką.
-Puszczaj! – krzyknęła, po czym z całej siły uderzyła chłopaka parasolką. Uderzała na oślep, chcąc jedynie, żeby ją puścił.
-Dość! Dawaj to!- syknął po czym wyszarpnął dziewczynie parasol i odrzucił ją gdzieś na bok. Czarnowłosa szybko omiotła wzrokiem ulicę jeszcze raz, czując, że chłopak ją przyciąga do siebie. Niestety, nie dostrzegła już niczego co mogłoby jej pomóc. Panika i nieustający ból głowy odebrały jej logiczne myślenie, zostawiając w jej głowie jedynie słowo ‚uciekać’.
- I co zrobisz teraz?! Nie wyrwiesz mi się!- syknął i przyciągnął dziewczynę do siebie. Po jego urywanym oddechu można było stwierdzić, że i on się mimo wszystko zmęczył.
-Proszę, puść mnie!- Shay krzyknęła i ostatkiem sił próbowała się mu jakoś wyrwać.
-Nie, tym razem mi się nie wywiniesz!- Demetri uśmiechnął się złośliwie, ale po chwili jego oczy rozszerzyły się gdy ktoś leciutko stuknął go w ramię.
-A założysz się?- serce Shayen zabiło szybciej, gdy rozpoznała głos. W chwili gdy Demetri odwrócił głowę aby spojrzeć na właściciela owego głosu, oberwał z pięści w twarz, tym samym upadając kawałek dalej. Dziewczyna poczuła uścisk na nadgarstku, zmuszający ją do zerwania się na nogi i sprintu. Po kilku minutach nieustannego biegu i ciszy uścisk znikł a ”wybawca” się zatrzymał.
-Shay, coś ci zrobił?! – Akira wziął twarz dziewczyny w dłonie, bardzo uważnie się jej przyglądając. Błękitnooka pokręciła głową, po czym przytuliła się do bruneta i wybuchła cichym płaczem. Zaskoczony Akira niezgrabnie objął dziewczynę i pogładził po mokrych włosach. I tak zamarli w ciszy, którą przerywał tylko odgłos kropli deszczu, rozbijających się o ziemię i oddech nastolatków. Wyglądali niczym lodowe figury, zostawione w całkowitej ciemności nicości. To kilka minut wydało im się wiecznością. W końcu Shayen puściła chłopaka i się odsunęła.
-A ty co tu tak właściwie robisz? – zapytała i przetarła oczy.
-Siedziałem w domu nad książkami pilnując Emi, gdy miałem takie dziwne uczucie, że coś jest nie tak. Poszedłem więc się przejść. Widać dobrze zrobiłem.
-Zostawiłeś Emi samą?!
-Nie bój się, to przecież Emi! Jej się nigdy nic nie dzieje, nawet jeśli jest w samym epicentrum kłopotów! A poza tym, załatwiłem jej niańkę!- Akira zaśmiał się pod nosem. Emi była młodszą siostrą Akiry. Miała krótkie blond włosy i nierówną grzywkę, którą spinała wsuwką. Oczywiście był powód czemu grzywka była nierówna podczas gdy pani Kagami była uzdolnioną fryzjerką. Emi ostatnio stwierdziła, że skoro ma już PRAWIE( czytaj: za ponad pół roku) 15 lat a chce zostać fryzjerką, jak jej mama, to powinna już zacząć praktykę. A ponieważ Akira nie dał się wrobić w rolę manekina do prób, Emi zdecydowała się potrenować na sobie. Miała identyczne zielone oczy jak Akira, wyraźne rysy twarzy i tak zwaną ‘szparkę’ między przednimi zębami. Była jak pogoda - nieprzewidywalna. Co chwila wpadała w kłopoty z których wychodziła bez najmniejszego zadrapania. Uwielbiała Hiroyę co nie jest faktem aż tak zaskakującym zważywszy, że ich poczucie humoru było równie nieprzewidywalne. Akira zawsze patrzył na ich wygłupy i powtarzał załamany : Spora różnica wieku, identyczny poziom inteligencji.
-Niańkę?- dziewczyna podniosła jedną brew do góry.
-Swoja ulubioną i równie inteligentną niańkę, Hiroyę!
-Nie zdemolują ci domu?
-To całkiem prawdopodobne. Chodź, odprowadzę cię do domu.
Tymczasem w domu rodziny Kagami było bardzo głośno…
-ODDAWAJ!- Emi wrzasnęła i po raz kolejny spróbowała wyrwać Hiroyi swój pamiętnik.Ten natomiast bez problemów odpychał ją jedną ręką.
-A może sobie poczytam? – uśmiechnął się zaczepnie i kontynuował drażnienie zielonookiej. Ta, widząc swoją porażkę w starciu fizycznym, zdecydowała się go podjeść. Pobiegła na górę, używając przy tym sztucznego, wyćwiczonego szlochu. Trzasnęła głośno drzwiami i rzuciła się na łóżko. Używając wody ze szklanki dorobiła sztuczne łzy. Po chwili usłyszała kroki na schodach i skrzypnięcie otwieranych drzwi. Zmieszany blondyn usiadł niepewnie obok leżącej blondynki.
-Emi, to twoje – wyciągnął w stronę dziewczyny jej pamiętnik. Widząc, że nie zareagowała postanowił kontynuować.- Hej, ja się tylko drażniłem. Przecież wiesz, że bym go nie przeczytał! Przestań płakać, bo twoich łez nie zniosę.
Emi zarumieniła się więc była uradowana faktem, że twarz miała ukrytą w poduszce. Od dawna była skrycie zakochana w najlepszym przyjacielu swojego brata, więc takie słowa wiele dla niej znaczyły. Wpadł jej do głowy pomysł. Powoli się podniosła, delikatnie i obu dłońmi wzięła zeszyt i z całej siły uderzyła nim brązowookiego w głowę.
-Dzisiaj już drugi raz widzę gwiazdy – blondyn zamrugał kilka razy a Emi zaczęła chichotać.- Mam genialny pomysł!
-Przejaśniło ci się od tego uderzenia co? Akira będzie zły?
-Och tak – Hiroya się wyszczerzył.- Będzie wkurzony jak nie wiem!
Emi chwilę nad tym myślała po czym również się wyszczerzyła.
-Wchodzę w to!
Akira wszedł do domu bardzo ostrożnie. Spodziewał się pułapek czy czegoś w tym stylu. Salon i kuchnię zastał zdemolowane, ale nie tym się martwił. Obawiał się ciszy, która panowała w domu. Usłyszał stłumione chichoty z góry więc najciszej jak potrafił wszedł po schodach i skierował się wzdłuż korytarza aż znalazł zguby.
-C-co wy…- zaczął, ale musiał wziąć kilka głębokich oddechów zanim mógł mówić dalej.- Znowu łowicie krokodyle w toalecie?
-Cześć brat! Tak, znowu! Ale tym razem mamy nową, lepszą przynętę!- jego siostra uśmiechnęła się tajemniczo.
-No właśnie! Akira, twoje gacie to idealna przynęta!
-M-moje…-oczy chłopaka rozszerzyły się z niedowierzaniem po czym uderzył głową o futrynę. Spojrzał na śmiejącą się do rozpuku dwójkę i wycedził przez zaciśnięte zęby.- Zamorduje was!
Emi i Hiroya wymienili zaniepokojone spojrzenia.
-Eee… To na mnie już pora!- blondyn zaczął się podnosić.
-Ej! Nie zostawiaj mnie z nim! To był twój pomysł!- Emi szybko wskoczyła za Hiroyę.
-Zamorduje was oboje! Dzisiaj przegięliście!
Gdy Akira już ich zamordował, wepchnął Emi do łóżka, zeszli na dół z Hiroyą i Akira opowiedział przyjacielowi co zaszło. Brązowooki pochwalił Akirę za jego prawy sierpowy, rzucił parę obraźliwych komentarzy pod adresem Demetriego po czym wyszedł, zostawiając Akirę z pytaniem : Co teraz?
***
Oboje mieli dziwny sen.
Akira widział płonący las. Stał i na niego patrzył, bezradny jak małe dziecko. Było mu okropnie gorąco a dym zaczynał utrudniać oddychanie. Nagle ogień go otoczył a dym całkiem pozbawił go tlenu. To wszystko działo się tak szybko… Upadł na ziemię a ostatnie co widział to błysk płomieni.
Obudził go głośny dźwięk syreny. Oddychał bardzo szybko, jego ciało pokrywały kropelki potu a oczy rozszerzyły się gdy rozpoznał syrenę alarmową. Szybko zerwał się z łóżka, założył pierwsze lepsze ciuchy i wyszedł na korytarz, kierując się w stronę schodów.
-Akira? C-co się dzieje?- zaspana Emi wyszła powoli ze swojego pokoju, przecierając oczy.
-Nic wielkiego. Idź do pokoju rodziców i powiedz, że ja poszedłem. I ani mi się waż wychodzić!- powiedział rozkazującym tonem i zbiegł po schodach prosto do wyjścia.
-Nie licz na to! – Emi uśmiechnęła się drwiąco i pobiegła do swojego pokoju się ubrać.
Hiroya szedł po jakiejś polanie. Trawa była wypalona, ukazując czarną ziemię. Blondyn rozejrzał się dookoła. Niebo było czarne, ale czuł, że był dzień. Kruki latały po niebie i krakały co sprawiło, że atmosfera stała się jeszcze bardziej przerażająca. Dopiero po kilku minutach spojrzał na ziemię. Chodził po trupach. Zakręciło mu się w głowie gdy zdał sobie sprawę, że cała polana jest w nich pokryta. Szedł ostrożnie, niechętnie patrząc pod nogi aby nie nadepnąć na nieżywe ciała.
-Wszyscy martwi…-pomyślał i wtedy usłyszał znajome szlochanie. Puścił się biegiem na środek polany po czym złapał za ramiona i potrząsnął dziewczyną.
-Emi! Emi, to ja, Hiroya! Nic ci nie jest?! Co się tu stało?!- zaczął krzyczeć i spanikowany szybko omiótł blondynkę wzorkiem. Miała parę zadrapań i podarte ciuchy, ale poza tym nic jej nie było. Hiroya powtarzał pytania, ale zielonooka nadal płakała, ukrywając twarz w dłoniach. Gdy wreszcie zaczęła się uspokajać i opuściła dłonie dobiegł ich odgłos kroków. Nie pojedynczych, setek. Oczy Emi rozszerzyły się z przerażania.
- To oni…-wyszeptała.
-Kto?! Emi, uciekaj!-Emi ani drgnęła więc Hiroya podniósł głos- Uciekaj! Ale już! Zatrzymam ich!
Dziewczyna skinęła głową i zniknęła. Powietrze przeszyła strzała. Ostatnie co zobaczył brązowooki, to metalowy grot strzały.
Hiroya z hukiem spadł z łóżka.
-Znowu…- mruknął niezadowolony i zaczął się podnosić, gdy rozległ się ryk syreny alarmowej- Coś się zaczyna dziać!
Ubrał się w rekordowym czasie i wybiegł z pokoju. Na korytarzu czekała trojka jego braci, malutka siostrzyczka i matka.
-Mamo, ja pójdę. Zostań z tymi małymi diabełkami!- rzucił i pobiegł do drzwi.
-Uważaj na siebie!- jego matka krzyknęła tuż zanim zatrzasnęły się drzwi.
O czasu gdy Akira odprowadził Shayen do domu i położył do łóżka, Shay nie zmrużyła oka. Kręciła się, usiłując zasnąć. Niestety, ból stał się zbyt dokuczliwy. Najpierw zaciskała zęby, potem musiała wgryźć się w poduszkę żeby nie krzyknąć. Czarnowłosa zrzuciła kołdrę i wstała. Złapała się za włosy i mocno pociągnęła. Czuła, że za moment ból rozsadzi jej głowę. Próbowała dać radę. Ale nie dała. Upadła na ziemię, tuż obok łóżka. W momencie gdy spodziewała się najgorszego przyszedł sen.
Błękitnooka stała przed bramą miasta która najwyraźniej była atakowana. Piorun przeciął niebo a mieszkańcy rzucali się aby trzymać bramę. Im więcej ludzi przychodziło na pomoc, tym mocniej trzęsła się brama. Czuła, jak się zbliża. Nie wiedziała kto ani co, ale to czuła. Nie była w stanie się ruszyć. Nagle przed nią wylądowała kropla krwi. A brama uległa…
Czarnowłosa obudziła się z krzykiem. Chwilę jej zajęło zanim uprzytomniła sobie, że syrena alarmowa wyje. Zerwała się z ziemi i szybko ubrała. Ból przestał być taki dokuczliwy. Już miała wyjść z pokoju gdy drzwi się lekko uchyliły.
-Ani mi się waż wychodzić Shayen!- jej matka, blondynka o brązowych oczach, rzuciła ostro i zamknęła drzwi na klucz.
-Taaa, bo to mnie powstrzyma…- Shay mruknęła cicho i otworzyła okno.
Hiroya podbiegł do Akiry. Dopiero teraz go odnalazł. Było tu ponad pół miasta więc chłopakom nie było łatwo się znaleźć.
-Może ty wiesz co się dzieje, stary?- Hiroya rozglądał się, podekscytowany.
-Nie mam pojęcia! A ty co taki szczęśliwy?!
-Coś się wreszcie dzieje!
Akira przekręcił oczami i nagle podbiegła do nich Emi.
-J-jakiś gościu spoza miasta chce wejść!- zdyszana wykrztusiła.
-EMI! Co ty tu robisz?! Kazałem ci zostać!- Akira posłał groźne spojrzenie swojej siostrze.
-Mhm, uważaj bo cię posłucham!- Emi przekręciła oczami w identyczny sposób jak Akira.
- Co się dzieje?- Shayen podbiegła do swoich przyjaciół. Hiroya szturchnął Emi.
-Może się nagram i będę to odtwarzać co? Jakiś gościu spoza miasta chce wejść! – powiedziała blondynka, rozglądając się dookoła. Dostrzegła burmistrza rozmawiającego z radą i wskazała na nich palcem. Pozostała trójka spojrzała w kierunku który pokazała. W końcu burmistrz pokiwał głowa i krzyknął do ludzi przy bramie:
-Otworzyć!
Brama zaczęła się otwierać. Wszyscy zamarli w napięciu. Niebo przeciął piorun i brama się całkowicie otworzyła.
-Dziękuję wam dobrzy ludzie! – dobiegł ich męski głos i zbliżające się kroki.
-Nie! Nie wpuszczajcie go!- Shayen krzyknęła i rzuciła się w stronę bramy. Akira szybko ją złapał i starał się utrzymać.- Nie!
Ale było za późno. Przybysz przekroczył bramę.
Zapowiedź
H: Ha! A jednak autorka poświęciła mi chwilę!
E: NAM! Ej, a jak ją nakłoniłeś?
H: Uczepiłem się jej nogawki ,zacząłem ślinić jej spodnie i lamentować XD
E: I tyle?!
H: No ej, to były jej nowe spodnie! Dziwisz się, że tak szybko uległa?!
E: Nie jakoś specjalnie ^ ^
H: No właśnie!
A: Może przejedziemy do zapowiedzi?
E: Durny pomysł!
H: No właśnie! Emi, co ty na to żebyśmy uprosili autorkę o prowadzenie zapowiedzi?
S: Przecież już ją prowadzicie!
A: Shay! Dzięki Bogu, nie będę sam z tą dwójką!
H: Tak, ale chcemy wyłączność!
A: Toż przecież wtedy wy tu zrobicie rzeź a nie zapowiedź!
E: No wiesz co Akira?! Jak możesz tak myśleć?!
A: Jakbyś była mną, też byś tak myślała…Dobra! Przejdźmy do zapowiedzi! W następnym rozdziale…
E: Ja i Hiroya poprowadzimy zapowiedź!
A: NIE PRZERYWAJ MI… W następnym rozdziale…
H: Zrobimy imprezę!
A: ŻADNEJ IMPREZY! DACIE MI TO POWIEDZIEĆ?!
H&E: Nie XD
S: W następnym rozdziale tajemniczy przybysz się przedstawia. Wszyscy mieszkańcy są nim zaintrygowani i ciekawi, czemu zniknął tuż przed wschodem słońca. Ponad to mamy problem co zrobić z Demetrim.I wiecie co? Ja jestem za tą imprezą ^^
A: TY TEŻ?! Czy ja jestem jedyną normalną osobą w tej zapowiedzi?!
S: Wydaje mi się, że tak XD Chodźcie idziemy obślinić autorce nogawkę!
H&E: JESTEM ZA!
A: Poddaję się X_X
Jak ja kocham te twoje zabawy słowami! ^^
OdpowiedzUsuńTo przedstawienie było tak głupie, że nie dziwię się reakcji matki. Ja bym chyba padła na miejscu! Poza tym to strach się gdzieś z nim ruszyć. Takie szopki odstawia. ;D
Demetri jest podręcznikowym przykładem dupka. Jestem ciekawa czy go rozwiniesz w coś bardziej interesującego, czy też zostawisz.
Mam pewne zastrzeżenie. ''Była jak pogoda - nieprzewidywalna.'' Czy tu pogoda nie była przypadkiem właśnie przewidywalna?
Emi jest niezłą intrygantką. I to nie jest komplement. Przerażają mnie tacy ludzie. Choć tutaj wyszło przezabawnie.
Problemy z Demetrim przy takich snach wydając się takie... błahe. Aż mi się smutno robi.
Przy końcówce miałam dreszcze. Naprawdę nieźle.
Taa, Hiroya przypomina z charakteru trochę mojego przyjaciela i masz rację, strach się gdzieś z nim ruszyć, ale...co się dziwić, to w końcu mój kumpel, sama lepsza nie jestem :D
OdpowiedzUsuń._.
Z tą pogodą to masz rację xD
Z przyzwyczajenia tak napisałam i nie pomyślałam...dobrze, że mi to wytknęłaś!
A Demetri...jeszcze odegra sporą rolę w przyszłych rozdziałach ^ ^