Gdy tylko zadzwonił dzwonek ,wszyscy wybiegli ze szkoły. Szybki obiad , praca domowa i do bramy miasta. Shayen, Akira i Hiroya byli jak zwykle pierwsi, zajmując najlepsze miejsce na wysokiej skale. Byli przyjaciółmi od dziecka, każde z nich posiadało jakiś dar i zupełnie inny charakter. Akira był cichy, spokojny i opanowany. Zawsze miał wątpliwości.
Czarne włosy opadały mu na twarz a bystre zielone oczy rozglądały się dookoła. Jego darem była umiejętność strzelania z łuku i jego niezawodny cel – zawsze trafiał. Wolał łuk i logiczne myślenie, nie był na tyle silny, by bez problemu władać mieczem, tak jak Hiroya. Ten natomiast był dobrze zbudowanym blondynem z orzechowymi oczami które sprawiały, że pod większością dziewczyn kolana się uginały. W przeciwieństwie do Akiry który zawsze zakładał białą koszulę, czarną kurtkę i spodnie oraz zwyczajne buty, Hiroya zakładał t-shirty z nadrukami, bluzę, wygodne jeansy oraz trampki. Blondyn był przeciwieństwem Akiry. Był pełen energii, uwielbiał szaleć i się wygłupiać. Był niecierpliwy a jego największą wadą była bezmyślność i impulsywne działanie. Rozglądał się rozbawiony po polanie, obserwując grupkę dziewczyn zbliżających się powoli, wymachując do niego. Tymczasem Shayen wylegiwała się na skale, zajmując miejsce pomiędzy chłopakami. Wiatr bawił się jej długimi, pofalowanymi, czarnymi włosami. Blade, błękitne oczy uważnie patrzyły na około, rejestrując każdy ruch. Zazwyczaj była spokojna, trochę sarkastyczna, opanowana lecz momentami szalona (zazwyczaj gdy zostawała sama z Hiroyą). Jej największą wadą była samokrytyka- oczekiwała od siebie więcej, niż potrafiła. W przeciwieństwie do swoich przyjaciół i innych mieszkańców była bardzo blada. Jej darem było bezbłędne podejmowanie decyzji. Ponadto opanowała do perfekcji władanie dwoma sztyletami. Jej strój także ją wyróżniał. Nosił aczarno-czerwony gorset , czarne, obcisłe i rozchodzące się przy kostkach spodnie, czarne obcasy.
Cała trójka potajemnie nauczyła się władać bronią jako jej wytwarzanie, a tym bardziej używanie, było stanowczo zakazane. Było to jedno z najważniejszych praw krainy. Miało ono na celu zapobiec konfliktom, wojnom itd. Spokój nigdy nie miał zostać zakłócony w ich utopii. Po krótkiej chwili polana zapełniła się od nastolatków.
-Witaj Shayen
Czarnowłosa niechętnie otworzyła oczy. Źrenicom chwile zajęło przyzwyczajenie się do światła słonecznego, zanim dziewczyna rozpoznała, do kogo należał głos. Spojrzała na Demetriego, rudegochłopaka za którym uganiały się wszystkie dziewczyny. No, prawie wszystkie.
-Czego chcesz? – rzuciła błękitnooka i zmierzyła chłopaka wzrokiem. Pewny siebie- jak zawsze, otoczony resztą najbogatszych i najpopularniejszych nastolatków- jak zawsze, arogancki- jak zawsze.
-Pięknie dziś wyglądasz -powiedział rudy, wręczając dziewczynie białą różę. – Może zechciałabyś pójść ze mną na spacer dziś wieczorem?
Akira otworzył oczy i spojrzał zaniepokojony na przyjaciółkę, wstrzymując powietrze i oczekując jej odpowiedzi.
-Wybacz, jestem dzisiaj zajęta. – odpowiedziała, a Akira wypuścił powietrze.
-Zawsze jesteś zajęta – zauważył Demetri i uśmiechnął się złośliwie. – zupełnie jakbyś mnie unikała.
-Nie unikam cię….
-Tylko?
-Tylko odwal się rudzielcu! -warknął Akira na co Hiroya parsknął śmiechem.
-Odwal się rudzielcu, ha, dobre!- zaśmiał się głośniej na co i Shayen się uśmiechnęła.
-Nie twoja sprawa Kagami! – rudy syknął, patrząc na Akirę, który wstał.
-A założysz się?- spytał wyzywająco.
-Ej ,chwileczkę! – Hirya szybko wtrącił się i również wstał. Położył dłoń na ramieniu bruneta.- To ja tu jestem od wszczynania bójek.
-Nie będzie żadnej bójki – zdenerwowana Shayen nie miała innego wyboru, jak dołączyć do osób stojących. – Jutro wieczorem z przyjemnością pójdę z tobą na spacer.
-Świetnie, w takim razie widzimy się o dziewiętnastej pod twoim domem – uśmiechnął się triumfalnie po czym odszedł, zadowolony, ze swoją grupką przyjaciół. Shayen natomiast cicho westchnęła i ruszyła w inna stronę.
-Dokąd idziesz?- zawołał za nią Akira
-Do domu -rzuciła przez ramię.- Wielkie dzięki!
***
Przez chwilę po tym jak Shayen odeszła, pomiędzy chłopakami panowała cisza. Blondyn zdecydował się ją przerwać.
-Niezły tekst – powiedział, ale Akira spojrzał tylko na niego nie rozumiejąc, co miał na myśli. – Z tym rudzielcem…Ale gdybym był tobą nie zaczynałbym bojki z Demetrim. Nawet jeśli ja będę obok to on ma za sobą jakieś piętnaście, dwadzieścia osób, stary. I chyba zapomniałeś , że nie masz już żadnej broni.
Akira pokiwał głową. Wiedział, że Hiroya ma rację. Nie był tak dobrze zbudowany jak blondyn, był drobnej budowy ciała. I rzeczywiście, stracili swoje bronie, zostały skonfiskowane i zamknięte w gablocie w biurze burmistrza. Ktoś musiał ich przyłapać i doniósł na nich. Minęło już kilka miesięcy od czasu konfiskacji.
-Ale w ogóle to do ciebie niepodobne – kontynuował Hiroya – zawsze jesteś taki cichy i jesteś ‚Panem Opanowanym’, a tu tak nagle wyskoczyłeś…I ten tekst bardziej do mnie pasuje! Skasuję cię za prawa autorskie!
Brunet się lekko uśmiechnął.
-Idę do domu, a ty?- Akira spojrzał na blondyna.
-A ja idę poderwać tą blond piękność! -wyszczerzył się i jak powiedział tak zrobił.
***
Wchodząc do domu Shayen głośno trzasnęła drzwiami.
-Już wróciłaś, Shay? -zawołała z kuchni zaskoczona matka czarnowłosej.Jej córka zazwyczaj wracała dopiero wieczorem i przyprowadzała ze sobą dwójkę przyjaciół. Tym razem wróciła krótko po tym, jak wyszła i wróciła sama. Shayen mruknęła ciche ‘tak’ po czym wbiegła po schodach na górę, do swojego pokoju. Zamknęła drzwi i położyła się na łóżku, zamykając oczy. Ostatnio bólom głowy, które z każdym dniem się nasilały, towarzyszyło dziwne uczucie…Uczucie, które miało być ostrzeżeniem. I dziewczyna tak je potraktowała. Uważała na wszystko i wszystkich. Dlatego pomimo, że nie chciała, zdecydowała się pójść na ten spacer z Demetrim. Szczerze nie była zła na Akirę. Aż tak. Była bardziej zła na siebie. Za to, że nie udało jej się zapanować nad sytuacją i jakoś odpędzić rudego adoratora. Demetri adorował Shayen od czasu, gdy po raz pierwszy się spotkali w szkole. Dziś Shayen ma 17 lat a Demetri dalej zabiega o jej względy. W przeciwieństwie do bogatego niebieskookiego, czarnowłosa nie należała do najbogatszych. Jej rodzina czasem ledwo wiązała koniec z końcem. Jej rodzice byli krawcami, i to dobrymi. Jedynym problemem był wpływowy i bogaty kupiec, który dokonywał „inspekcji” materiałów spoza bramy i dopiero, gdy on tak zdecydował, towary zostawały „dopuszczone” do jej rodziców. A trwało to albo długo, albo nie dopuszczał ich wcale. Wszystko, ale to wszystko, włącznie z trawą , co pochodziło spoza murów miasta musiało być sprawdzone. A żeby pogorszyć sytuację, Demetri był synem owego kupca. Shayen ani trochę nie chciała utrudnić życia rodzicom co, za namową Demetriego, nie byłoby problemem.
-Muszę iść na ten durny spacer – westchnęła dziewczyna, zakładając słuchawki na uszy i włączając muzykę. Ból głowy stawał się nie do zniesienia. Coś miało się niedługo wydarzyć .Coś bardzo, bardzo złego…
***
Czarnowłosą obudził ból. Skrzywiła się czując ostre pulsowanie w głowie. Stało się to nie do zniesienia. Co prawda cieszyła się, że została obudzona z koszmaru, ale nie była pewna, co było gorsze. Koszmar także prześladował ją od jakiegoś czasu. Na początku, w całkowitej ciemności lśniła mała kropla krwi. Z każdą nocą jej przybywało. Tej nocy nie było już ciemności. Była tylko krew. Dziewczyna wstała i odsłoniła okno. Widok tego co zobaczyła za oknem uderzył ją jak mocny policzek. Za oknem było szaro, wiało i padał deszcz. Od kiedy pamiętała nigdy nie było takiej pogody. Zawsze było ciepło, słonecznie z lekkim wietrzykiem. Taki obrót sprawy zestresował dziewczynę. Gdy się ubierała, kręciło się jej w głowie. Zeszła powoli na dół, mocno trzymając się poręczy schodów. Wrzuciła do plecaka naszykowane śniadanie i zgarnęła kilka niezbędnych rzeczy do torby. Na zewnątrz, jak zwykle, czekali na nią jej przyjaciele.
-Cóż za nietypowa pogoda! Wreszcie mogę to powiedzieć!- Hiroya uśmiechnął się szeroko. Jednak dziewczyna była zbyt przyćmiona bólem, by się uśmiechnąć.
-Cudowna… -mruknęła w odpowiedzi.
- Wszystko w porządku?- spytał dziewczynę brunet, patrząc na nią z troską. Gdy ich spojrzenia się spotkały, Shayen odwróciła wzrok i wbiła go w swoje buty które, po raz pierwszy, zapadały się w błoto.
-Tak, w porządku. -skłamała i spojrzała do góry. Malutkie kropelki deszczu spadały im na głowy. Miała dość tego stresu. Była prawie pewna, że to nie dzieje się przypadkiem. Czas upływał a deszcz stawał się intensywniejszy, tym samym zmuszając nastolatków do biegu. Wbiegli do klasy i zajęli swoje miejsca. Shayen siedziała pomiędzy chłopakami. Próbowała ogarnąć swoje włosy, które przylepiały się jej do twarzy. Po chwili zaczęła się lekcja. Czarnowłosa nie mogła się skupić. Z całkowitej pustki wyrwał ją szelest papieru. Otworzyła oczy i zobaczyła mały, papierowy samolocik. Rozłożyła go i przeczytała wiadomość:
Nie mogę doczekać się wieczoru…
Czarnowłosa spojrzała na ukos i zobaczyła, że Demetri się uśmiecha. Westchnęła i starała się skupić na równaniach. Bezskutecznie.
Akira kątem oka obserwował swoją przyjaciółkę. Ostatnio dziwnie się zachowywała. Wyglądała na zmęczoną, jakby nie sypiała, jej riposty zniknęły co wskazywało, że jest rozkojarzona. Siedziała ze spuszczoną głową, opierając ją dłońmi. Chłopak się o nią martwił. Bardzo chciał jej pomóc, ale nie miał pojęcia jak. Wyglądała na osłabioną a Akira dobrze wiedział, że to nie podobne do szkolnej mistrzyni ciętej riposty, którą zawsze była. Na dodatek ta podejrzana pogoda i w nim wzbudzała podejrzliwość.
Hiroya tymczasem był zafascynowany tą „nową” pogodą. Patrzył przez okno, przyglądając się drzewom które wiatr wyginał we wszystkie możliwe kierunki. Gdy wylądował przed nim mały, papierowy samolocik uśmiechnął się pod nosem i go rozłożył. Uśmiechnął się szerzej gdy przeczytał, że Layla odpisała ‘może’. Od dawna się w niej podkochiwał. Nadal się uśmiechając spojrzał na Laylę, siedzącą po jego prawej. Miała złociste włosy i ciemne, zielone oczy. Gdy zobaczyła, że blondyn się jej przygląda, z uśmiechem odwróciła głowę.
-Jaka ona piękna… – pomyślał brązowooki, dalej przyglądając się dziewczynie. Z jego obserwacji wyrwał go krzyk nauczycielki…
-Panienko Asuke!
Hiroya spojrzał na swoją przyjaciółkę, która zdawała się nic nie słyszeć i dalej siedziała ze spuszczoną głową. Był pewien, że coś dręczyło jego przyjaciółkę.
-Shayen Asuke, czy byłabyś tak łaskawa aby odwrócić swą uwagę od tej wysoce interesującej, pustej kartki i skupić się na lekcji?!
Czarnowłosa dopiero teraz podniosła głowę, najwyraźniej zaskoczona.
-Słucham pani profesor…- mruknęła cicho
-Najwyraźniej nie słuchasz! Nie bądź bezczelna!- nauczycielka nie zamierzała się poddać.
-Słucham! Niech mnie pani dziś nie prowokuje- dziewczyna zwężyła oczy i powoli się podniosła.
-Nie odgrażaj mi się Shayen!-nauczycielka także zwężyła oczy.
-Niech pani da jej spokój! – Akira także wstał i spojrzał zirytowanym wzrokiem na nauczycielkę. Wiedział, że Shay nie powinna się tak zachowywać, ale był oddanym przyjacielem.
-Siadaj Kagami! Nie mieszaj się w to! -nauczycielka najwyraźniej odczuła powolną utratę kontroli.
-Jak wszyscy to wszyscy… -mruknął cicho Hiroya po czym zerwał się na nogi z okrzykiem- SPRZECIW WYSOKI SĄDZIE!
Klasa ryknęła śmiechem.
-Cross! Siadaj, ale już!- kobieta posłała groźne spojrzenie Hiroyi po czym zwróciła się do klasy.- Cisza! USPOKÓJCIE SIĘ! WY JESTEŚCIE W KLASIE CZY…
-…CZY W BURDELU?!- Hiroya naśladował głos i ton nauczycielki co sprawiło, że w tym momencie uczniowie zaczęli się dusić ze śmiechu. Nagle do sali wpadł dyrektor.
-Co się tu wyprawia pani Connors?!- musiał krzyknąć, aby przekrzyczeć klasę.- Kto zaczął?!
Automatycznie spojrzał na Hiroyę, na którego pani Connors zawsze wskazywała. Ale tym razem wskazała na Shayen. Dyrektor złapał dziewczynę za łokieć i wyciągnął z klasy. Nawet tuż przed jego gabinetem dziewczyna była w stanie słyszeć swoją klasę. Mężczyzna wszedł do gabinetu. Słyszała, jak mówił o sprowadzeniu rodziców czarnowłosej. Znowu kręciło się jej w głowie. Za każdym razem gdy zamykała oczy widziała czerwony obraz z koszmaru. Po jakimś czasie przyszła matka dziewczyny. Weszła do gabinetu razem z panią Connors. Korek, bo tak mówili na panią Connors uczniowie, nie znosiła Shayen. Nikogo tak naprawdę nie lubiła… Po jakimś czasie wyszła matka czarnowłosej.
-Idziemy Shayen- rzuciła ostro, kierując się w stronę wyjścia. Dziewczyna wstała i podążyła za matką. Wiedziała, że Akira weźmie jej torbę a wracać tam bynajmniej nie zamierzała. Szły w milczeniu aż weszły do domu. Wtedy pani Asuke odezwała się do córki.
-Idź i posprzątaj swój pokój, mamy z twoim ojcem dużo pracy. Dostaliśmy tyle towaru, że wreszcie się odkujemy!-powiedziała entuzjastycznie i zniknęła w pracowni. Błękitnooka udała się do swojego pokoju, ale że był czysty położyła się na łóżku. Nie wierzyła, że się ”odkują”. Ostatnim razem jej matka też tak twierdziła. I kilka razy wcześniej także. I jak na razie nic z tego nie wychodziło. Jej myśli skupiły się ponownie na koszmarze i bólu głowy.Próbowała już leczniczych ziół. Nic nie dawały.
Dziś gdy zadzwonił dzwonek, nikt nie rzucił się do wyjścia. Nikt się dziś nie wybierał na polanę. Nie w taką pogodę. Podczas gdy Hiroya żegnał się z Laylą, Akira pozbierał swoje rzeczy i wziął torbę Shay. Przyjaciele ruszyli leniwie do wyjścia.
-Prawie się umówiłem z Laylą -wypalił nagle blondyn.
-Prawie?- Akira podniósł zaskoczony brew do góry
-Powiedziała, że może… – Hiroya wzruszył ramionami i rozpoczął monolog o wspaniałości Layli. Akira słuchał z uśmiechem, widząc jak jego przyjaciel jest uradowany.
-Chodź, zaniesiemy Shay jej torbę -Akira przerwał monolog swojego przyjaciela i zatrzymał się przed domem rodziny Asuke. Hiroya zaklaskał i ruszył w stronę ogrodu.- Co ty wyrabiasz?! Przecież drzwi są tam!
- No proszę cię, Akira! Zamierzasz tak po prostu wejść frontowymi drzwiami?!
-Owszem, zamierzam! -Akira ruszył w stronę drzwi
-Jak sobie chcesz…-Hiroya wszedł do ogrodu
Zapowiedź
A: Skoro nie ma z nami Shay to ja dziś zapowiem następny ro…
H: Siemanko ludziska! Tak, wiem, jestem waszą ulubioną postacią!
A: O_O H-hiroya…
H: Tak, wiem! Jestem cudowny i wspaniały!
A: Hiroya!
H: Chętnie zrobię sobie z wami zdjęcia! Chciałbym też…
A: HIROYA!
H: CO SIĘ DRZESZ?! PRZECIEŻ STOJĘ OBOK!
A: Nie dajesz mi dojść do słowa!
H: J-JA?! No proszę cię! Dziewczyny, czy ja nie daję mu dojść do słowa?!
*cisza*
A: *odchrząka* Skoro wreszcie mogę dojść do głosu, to przejdźmy do zapowiedzi rozdziału.
H: Ano właśnie! Chciałem żeby autorka właśnie mi poświęciła następny rozdział, ale ona ‘NIE’ i w ogóle…
A: …
H: Co jest Akira?
A: …
H: Czemu robisz się czerwony?
A: Bo cię zaraz zamorduję!
H: Za co znowu?! Co ja takiego zrobiłem?
A: Zamilcz po prostu!
H: Postaram się…
A: Odwiedzamy Shay…
H: Każdy innym sposobem!
A:.. I gdy zaczynamy coś z niej wyciągać, jej matka nas wygania a Hiroya odstawia teatr. Ponad to, Shayen jest umówiona na spacer z Demetrim…
H: Który jest kretynem!
A:…Przestań mi się wcinać! W nocy rozlega się alarm…
H: A my oczywiście pędzimy aby być pierwsi!
A: Ja się poddaję! Idziemy Hiroya!
*wychodzą*
Prolog zachęca do poznania dalszej części mimo, że jest krótki i taki bajkowy. Jakby ktoś właśnie opowiadał coś zgromadzonemu tłumowi. To wspaniałe zagranie. Przypadło mi do gustu.
OdpowiedzUsuńPo pierwszym opisie zaczęłam uwielbiać Akirę. Lubię takie postacie. Shayen też przypadła mi do gustu. Tylko Hiroya... Jeszcze go nie skreślam, ale chyba nie zapałam do niego wielką sympatią.
Utopia. Ostatnio o niej sporo myślałam. Nawet mam w planach napisać takie opowiadanie. Cieszę się, że poruszyłaś ten temat, bo jestem ciekawa jak ludzie sobie to wyobrażają i na ile moja wizja jest powtarzalna.
Demetri nie ma w sobie ani grama subtelności. Ja rozumiem, że są pewne chwyty, ale trzeba je dopasować do ofiary. Amator... =.="
Ja bym na miejscu burmistrza nie zakończyła sprawy tylko na konfiskacie. Chyba, że tam wszyscy są tacy dobroduszni i naiwni. Znaczy ufni.
Są różne złe znaki. I w pogodzie, i w śnie, i nawet takie napisane wprost na karteczce. Dlaczego nikt się nimi nie przejmuje dostatecznie? Przecież mają zapobiec czemuś strasznemu, a to i tak zawsze się zdarzy. Nieuchronność losu czy co?
Lojalność Hiroya jest rozczulająca. XD
Wydaje mi się czy mama Shayen stanęła po stronie córki? Dlatego zła wyszła z gabinetu?
Znalazłam kilka literówek i powtórzeń. Warto przejrzeć jeszcze raz w wolnym czasie.