Szatyn postawił kubek na blacie. Spojrzał za okno i westchnął przeciągle. Martwił się o przyjaciółkę. Doskonale wiedział, że teraz jej świat może się wywrócić do góry nogami, praktycznie z dnia na dzień. W jego przypadku nie było to tak drastyczne, choć również był świadkiem walki strażnika z wiedźmą. Jednak nie dość, że sytuacja była inna, to również on i Natalie różnili się pod względem charakteru i nie był pewien, jak dziewczyna to przyjmie.
Czajnik zagwizdał.
Zabrał kubki z herbatą i udał się po schodach na górę. Był w ponurym nastroju i niechętnie wszedł do pokoju w którym przebywała jego przyjaciółka. Wiedział, co go teraz czeka.
Odłożył jeden kubek obok niej, na szafce nocnej a sam usiadł w fotelu przy biurku. Pokój za bardzo się nie wyróżniał. Żółte ściany ozdobione zdjęciami, pomarańczowe zasłony, powiewające leniwie na wietrze, panele i mały, biały puchaty dywanik na środku, meble wykonane z jasnego drewna...
- Kim one były? - Natalie przerwała ciszę panującą w pomieszczeniu. Szatyn podniósł na nią niepewny wzrok.
- To wiedźmy. – odparł krótko, upijając łyk gorącego napoju. Czerwonowłosa, widząc, iż przyjaciel nie zamierza kontynuować wypowiedzi, postanowiła więc pytać dalej.
- Ale kim są te wiedźmy?
- Nie do końca wiadomo – chłopak zamyślił się na chwilę.- Może demonami, może odzwierciedleniem ciemnych stron ludzkich umysłów, a może jeszcze czymś innym. Nie wiadomo, skąd się biorą, czy się rozmnażają czy...czy coś.
- Czego chciały?
- Ciebie.
Czerwonowłosa zaczęła się irytować. Nie miała tego w zwyczaju, jednak sytuacja również nie była zwyczajna.
- Dlaczego mnie?
- Chciały cię zabić.
- To wiem! - warknęła.- Ale czemu akurat mnie? Przecież nic im nie zrobiłam!
- Jeszcze nie zrobiłaś – chłopak mruknął.
- Co masz na myśli? - szatyn nie zareagował, tylko ponownie upił łyk herbaty.- Dave! Odstaw tą herbatę, do cholery! Rozmawiaj ze mną!
Westchnął i odstawił kubek.
- Sądzę, że zaatakowały cię, bo czuć od ciebie Potencjał. Potencjał strażnika – spojrzał jej w oczy a widząc jej zaciekawienie, szybko dodał.- Potencjał to specificzna sygnatura energiczna swojego właściciela. Zadaniem strażników jest chronienie innych, a ich energia jest...hm...czystsza od normalnych ludzi.
Natalie trudno było w to uwierzyć. Miała nadzieję, że jej przyjaciel jak zwykle robi sobie z niej żarty i w ciągu rozmowy nagle krzyknie ''Żartowałem! Ha, dałaś się nabrać!'', jednak jak dotąd tego nie zrobił i, co gorsza, wyglądał na śmiertelnie poważnego. Jeszcze go takiego nie widziała i to ją bardzo niepokoiło.
- Czyli ty...ty jesteś jednym ze strażników, tak? - zapytała po chwili. Dave pokiwał głową.- I...i ja też mogłabym być...?
- Tak sądzę – chłopak się lekko uśmiechnął.- To...ciekawe zajęcie.
- Ale...ale co muszę zrobić? - czerwonowłosa zaczęła się przyglądać swoim dłoniom, szukając czegoś nadzwyczajnego. Może zmiany w kolorze skóry? O, albo magicznej poświaty!
- To już w tobie jest, nie żebyś miała wybór...- szatyn odparł pogodnie, a ona zmarszczyła lekko brwi.- Ale nie martw się, to wcale nie jest takie złe! A twoje moce same się objawią.
- Co wtedy będzie? - Natalie dopiero zdała sobie sprawę, że siedzi jak na szpilkach a jej serce biło znacznie szybciej niż zazwyczaj. Cała ta historia wydała jej się naprawdę ekscytująca.
- Wtedy...wtedy dostaniesz swoją własną zbroję – Dave czuł się coraz lepiej, widząc entuzjazm przyjaciółki. Nie będzie musiał już sam trenować i walczyć! No i nie będzie najmłodszy, więc reszta dróżyny wreszcie da mu spokój!
- Zbroję? Taką jak mieli rycerze? - dziewczyna przekręciła głowę lekko na bok i wbiła wzrok w przyjaciela.
Ten parsknął śmiechem.
- Nie, nie taką – pokręcił głową.- Gdy otrzymujesz zbroję, to zmienia się twoje ciało. Spokojnie, nie z wyglądu. Stajesz się wytrzymalsza na ból i ciosy. Równocześnie stajesz się na tyle silna, aby móc bez problemu władać bronią.
- Bronią? To mi coraz bardziej pachnie grami komputerowymi! - nastolatka zachichotała.
- Ale tak jest, w końcu musisz czymś zabijać wiedźmy! - zaśmiał się.
Natalie natychmiast przestała się śmiać.
- Z-zabijać? - zapytała niespokojnie.
- A co, chciałaś je zaprosić na herbatkę i grzecznie poprosić, żeby nie zabijały ludzi? - popatrzył na nią rozbawiony.- Musisz czymś się bronić, albo my albo one, ktoś zginąć musi. To nie są isoty, które idą na kompromisy. Zresztą, nawet gdyby zechciały, to nikt ze strażników się nie zgodzi. Nigdy nie wiadomo, kiedy to nasi bliscy staną się dla nich przekąską.
- Przekąską...? - na wizję jej matki, znajdującej się na jej miejscu przy spotkaniu z wiedźmą, zbladła. Ta częśc już się jej nie podobała.
- Sama byś nią była, gdybym nie zdążył – szatyn zauważył, nadal jednak będąc w dobrym humorze.- Ludzie są wobec nich bezbronni, jak nutella wobec noża!
- Dziwne porównanie – stwierdziła, uśmiechając się lekko. Dave zawsze umiał wszystko obrócić w żart i sprawić, że zapominała o zmartwieniach. Tak samo było teraz.
- Ważne, że efektowne! - wyszczerzył się do przyjaciółki.- Bierzesz tę robotę, mała?
- Jasne – rzuciła bez namysłu. Przecież gdyby coś było nie tak, to by jej powiedział, prawda? Nie miała się czego obawiać.- Zresztą sam mówiłeś, że nie mam wyjścia! A...ilu was jest?
- Chwilowo to czwórka.
- Chwilowo?
- Wiesz, szukamy ludzi z Potencjałem, w końcu im nas więcej, tym lepiej i bezpieczniej!– odparł beztrosko.
- Ach, rozumiem. A...- zmieszała się odrobinę.- Przedstawisz mnie im....?
- Jasne! - Dave uśmiechnął się zachęcająco do dziewczyny. Coraz bardziej się cieszył, że udało mu się odwrócić jej uwagę od negatywnych stron bycia strażnikiem.- Zresztą, jednego z nas również znasz!
- Kto to?
- Shin.
- Co? NASZ Shin?! - czerwonowłosa zawołała zaskoczona.
- Tak, dokładnie ten sam – nastolatek pokiwał głową. - On również widzi u ciebie Potencjał.
Shin był ich przyjacielem, dwa lata starszym od nich. Wysoki blondyn, przystojniejszy od swojego kumpla, choć być może różnica była taka, że Dave miał według Natalie więcej ''słodkości''. Shin był również spokojniejszy od szatyna, więcej przemyśleń trzymal dla siebie. Poczucia humoru mu nie brakowało, choć Dave częściej określał to jako złośliwośc i wredotę.
- Dziwne to wszystko...- dziewczyna uśmiechnęła się słabo. Dostrzegła pytające spojrzenie przyjaciela.- Chodzi mi o to, że...no wiesz, wczoraj wszystko jeszcze było normalne, bez wiedźm, strażników, zbroi i w ogóle...
- Wiem, ale bycie jak wszyscy inni jest straaasznie nudne! - Dave przekręcił oczami.- A bycie strażnikiem to wielkie wyróżnienie! Nie jesteś już wtedy zwykła i szara jak inni, jesteś kimś!
Dziewczyna poczuła lekkie ukłucie bólu na te słowa. Czyli do tej pory była nikim? Tylko dlatego, że nie miała tej tajemnej wiedzy ani broni? Czyli nie liczyła się, bo nie mogła fizycznie chronić i pomagać innym...?
Szatyn nie dostrzegł w swoich słowach nic złego, ani też tego cienia smutku, który przebiegł po twarzy Natalie. Nie rozumiał, jak można by w ogóle nie chcieć zostać strażnikiem, przecież to było wspaniałe! Te moce i zbroja, inni tego nie mieli i mieć nie mogli. Byli całkowicie bezsilni.
- Nie wiesz kiedy te moce się...uaktywnią? - czerwonowłosa zapytała po chwili.
- Nie mam pojęcia – chłopak pokręcił przecząco głową.- To może być dosłownie w każdym momencie, za chwilę, jutro, za pół roku, jak akurat będziesz parzyć herbatę, albo przebierać się, albo...
- Okej, załapałam – zielonooka przerwała mu, uśmiechając się lekko.
Nagle rozległ się dzwonek telefonu. Dave wyciągnął go i spojrzał na wyświetlacz.
- Shin – stwierdził, po czym szybko się podniósł.- Odpocznij, okej? Ja jestem mu teraz potrzebny, porozmawiamy następnego dnia w szkole.
Podszedł i lekko ją przytulił na pożegnanie. Natalie od razu się rozluźniła i uspokoiła. Odprowadziła przyjaciela wzrokiem do drzwi, po czym opadła na łóżko.
Westchnęła i przytuliła do siebie poduszkę. Była ciekawa, co jeszcze na nią czeka.
***
Następny dzień zaczął się równie normalnie co poprzedni. Jednak Natalie czuła się już inaczej. Gdy szła ulicami, nerwowo rozglądała się naokoło i przyglądała uważnie ludziom których mijała. Szukała tych złotych oczu, które mogłyby zdradzić wiedźmę. Choć w duszy miała nadzieję ich nie zobaczyć. W końcu Dave sam powiedział, że nie miałaby z taką żadnych szans.
Ani szatyn ani blondyn nie stali na przystanku jak zawsze. Czerwonowłosa poważnie się zaniepokoiła. Kiedy nie było obok Dave'a, który tak pięknie mówił i sprawiał, że to wszystko wydawało się fajne, to cała ta sytuacja ją przerażała.
Wsiadała do autobusu i rozejrzała się. Nadal ani śladu po chłopcach. Czekała przez chwilę w drzwiach, myśląc, że może po prostu się spóźnią. Jednak ludzie szybko ją ponaglili, zdenerwowani zachowaniem nastolatki. Patrzyła jeszcze przez okno, ale jej przyjaciele nie zjawili się. Shina czasem nie było, ale Dave zawsze przychodził dokładnie na ten przystanek.
Wysiadła pod szkołą i ruszyła w kierunku budynku, pochłonięta swoimi myślami. Powinna do nich zadzwonić? Co, jeżeli coś im się stało?
- Hej! – poczuła uchwyt na łokciu i została szarpnięta w bok, tuż zanim przekroczyła bramę szkoły. Podniosła przestraszony wzrok, ale już po chwili uspokoiła się, widząc uśmiechniętego Dave'a. - Coś taka dziwna?
- P-przestraszyłeś mnie – wyjąkała zakłopotana, czując się głupio, że tak zareagowała.
- Sorki, nie chciałem! - chłopak zaśmiał się i przeczesał ręką włosy.
Wtedy zielonooka dostrzegła Shina, stojącego kawałek od nich, nie zdejmującego z nich wzroku. Zdecydowanie nie podzielał w chociażby najmniejszym stopniu dobrego humoru szatyna.
- Mamy do pogadania – rzucił ostro, widząc pytający wzrok dziewczyny.- Dzisiaj nie pójdziesz do szkoły.
- Ale...ale lekcje! - nastolatka zdziwiła się. Nie miała w zwyczaju opuszczać lekcji. Praktycznie to nigdy tego nie robiła, wagary nie były w jej stylu.
- Nadrobisz, są teraz ważniejsze sprawy – mruknął, odchodząc.
- Nie przejmuj się, wstał dzisiaj lewą nogą – szatyn zachichotał, ciągnąć za rekę przyjaciółkę w kierunku w którym podążał Shin.
Natalie zaczęło się to coraz bardziej nie podobać.
*******
W sumie żadnej akcji, a sporo tłumaczenia, ale jakoś da się to przeżyć, co?
Mam nadzieję! xD
No jakoś się da o ile szybko dodasz nową część! Nie żebym Cię poganiała...xD . Imię Shin... dlaczego mi się kojarzy z Shun? A Dave z Dan? No popatrz co za podobieństwo z charakteru i imienia! xD Już się nie mogę doczekać następnej części!
OdpowiedzUsuńHaha nieee, to nie jest poganianie, to jest tylko używanie słów aby przyśpieszyć tworzenie ''dzieła'' xD
UsuńZupełnie co innego, co? xD
O.o
A Ty wiesz, że te podobieństwo to naprawdę przypadek?
Poza Shinem...xDD
Masz rację, przyspieszam tworzenie "dzieła" ^O^
UsuńPodobieństwo przez przypadek powiadasz? -,- Chyba zaczynam myśleć o Akemi jak Shun po akcji z Nutellą tutaj -->
http://bakugan-akemi.blogspot.com/search?updated-max=2013-05-08T13:26:00-07:00&max-results=1&start=3&by-date=false
xD
Rozdział bardzo wciągnął mnie w Twojego bloga xD
OdpowiedzUsuńO.. właśnie... siema Aki :3
Mówiłam, że będę czytać nie :D
Przyłączam się do tego przyśpieszania tworzenia "dzieła", bo naprawdę nie mogę się doczekać xD
Will
Cieszę się, że będziesz czytać :D
UsuńNo pięknie, cudownie, świetnie...
OdpowiedzUsuńNaście wpisów się dodało, ale pochwalić się tym to już nie >.< Normalnie klasyszny foszek i wal jak w dym w obserwatorów.
Taa... a teraz tak odnośnie treści (xD) zastanawiam się jak ta informacja o Strażnikach i Wiedźmach ma się do pierwszego rozdziału. Natalie ma jakieś potencjały do bycia strażniczką, tak? Ale z pierwszego wpisu wynika, że ona jest córką wiedźmy i to jak się zdaje takiej mega ważnej wiedźmy xD Pff... w każdym razie, orzeszek między moimi uszami tak to rozumie. Czwórka ich jest? A wyobrażałam sobie taką ciut większą oraganizacje, no niewiem... kilkuset osobową xD
Taaak, to ja się przyczaje na nowe rozdziały, bo ciekawi mnie jak ona sie odnajdzie w tej "brudnej robocie" Muah xD
Haha xD
UsuńCzekaj, to nie tak, kto inny jest córką tej mega ważnej wiedźmy xD
Kilkuset to trochę za dużo, nie będziemy tworzyć armii....choć taki pomysł mi się podoba na swój sposób xD
Poważnie? To nie jej córa? Oj, chyba oddam tego orzeszka do fabryki nutelli, może mi odpalą kilka słoiczków xD
UsuńBardzo podoba mi się drugie tłumaczenie czym są wiedźmy. "może odzwierciedleniem ciemnych stron ludzkich umysłów". Jestem ciekawa jak wyglądałaby moja. XD
OdpowiedzUsuńDave jest bardzo fajny! Lubię takie dziwne porównania.
Uwielbiam jak ktoś coś chlapnie i nie zauważa, że komuś zrobił przykrość. Przynajmniej wtedy nie jestem jedyna na świecie. ^^
Nie przeszkadzają mi takie rozdziały, o ile świat, który poznajemy jest ciekawy. A ty spełniłaś ten wymóg. Te zbroje, potencjał, poczucie bezradności... Chciałabym się dowiedzieć czegoś więcej o tej grupce! Zafascynowałaś mnie!