19 sty 2013

WP #1 Hardly anything left for you to see


 (c)


Miesiąc przerwy...taaa...czas wracać do pracy xD
Miałam w planach innego oneshota, ale skoro tak Wam się spodobała historia Natalie, postanowiłam jeszcze co nieco o tym napisać. Taki prolog. I chyba poświęcę na tą historię jeszcze kilka notek xD








            Wiedźma chodziła niecierpliwie w kółko, tworząc hałas stukaniem wysokich obcasów. Dwie najmłodsze wpatrywały się w nią jak w obrazek. Była bardzo wysoka i szczupła, brązowe włosy opadały kaskadami aż do jej pasa.  Złote oczy miotały wściekłe spojrzenia po pomieszczeniu, unikając kontaktu wzrokowego z bliźniaczkami. Pokój w którym się znajdowały był dosyć ciemny, z tylko jednym starym oknem, w połowie zasłonięte ciężką czarną zasłoną, blokującą większość światła zewnętrznego. Ściany były wyłożone szarą tapetą a podłoga czarnymi kafelkami. Świece były porozstawiane w różnych częściach pomieszczenia, ale nie dawały zbyt wiele światła.
            Bliźniaczki wpatrywały się szaro-złotymi tęczówkami w ich matkę, ich czułe zmysły nawet w ciemności rejestrowały każdy jej ruch oraz oddech. Ten mieszany kolor oczu wskazywał, że ich moce dopiero się formują. Różnił je tylko kolor włosów. Jedna była brunetką a druga blondynką. Trzymały się za ręce, ale bardziej od niechcenia, niż ze strachu czy miłości do siebie nawzajem. Jak wszystkie młodsze, miały trzymać się cały czas razem, aby uformować silną więź między sobą, co miało je wzmocnić w walce przeciwko strażnikom. Jednak w wypadkach tych sióstr, coś najwyraźniej poszło nie tak. Nie znosiły siebie nawzajem, gdy tylko nikt nie patrzył trzymały się od siebie jak najdalej. Nie chciały ze sobą współpracować w przyszłości. Każda chciała być najlepsza. A najlepsza może być tylko jedna.
            W końcu wiedźma się zatrzymała.
- Gdzie ona jest? - mruknęła do siebie, czując coraz większą niepewność. 
- Mamo, o co...- czarnowłosa bliźniaczka zaczęła, ale wiedźma jej przerwałą.
- Milcz, Keiro - rzuciła ostro. Dziewczyna spuściła natychmiast wzrok, a jej siostra się lekko uśmiechnęła.
Nagle drewniane drzwi otworzyły się z hukiem, a do środka wpadła zdyszana wiedźma. Miała średniej długości blond włosy, teraz brudne w błocie, podobnie jak ubranie.
- Sameru! - blondynka upadła na kolana przed drugą wiedźmą.- Nie udało się. Rena nie żyje!
- Nie żyje?! - w starszej wiedźmie zbierała się furia.- Nie żyje?! A ty śmiesz wracać do domu bez ofiary!
- Błagam o litość! Nie miałyśmy szans zabić dziewczynki! Strażnicy bronili jej jak tylko mogli! - młodsza ukryła twarz w dłoniach. 
- Przeklęci strażnicy...- Sameru warknęła poirytowana.- Będą strzegli dziecka jak oka w głowie...Ale to nic. Dopadniemy ją później, jak będzie trochę starsza, ale zanim jej moce się obudzą...
- Tak, pomszczę śmierć Reny - blondynka podniosła wzrok i zacisnęła mocno zęby.
- Jak miała na imię? - wysoka wiedźma zapytała, mrużąc oczy.- To dziecko?
- Natalie.
Sameru uśmiechnęła się tajemniczo i wbiła wzrok w bliźniaczki.
- Jest w ich wieku...Idealnie.





*** Kilkanaście lat później ***




- Natalie! Czekaj na mnie! - szatyn biegł za przyjaciółką ile sił w płucach.
- Daj spokój Dave, śpieszę się! - dziewczyna zaśmiała się i wskoczyła do autobusu.
- N-nie rozumiesz! To...- drzwi zamknęły się gdy był jeszcze daleko od pojazdu w którym zniknęła czerwonowłosa. Patrzył przestraszony, jak Natalie pomachała mu z autobusu.
- Muszę ją zatrzymać - pomyślał gorączkowo.- Nie wie, co się może stać!
Rzucił się biegiem przez chodnik, rozpychając ludzi na boki. Postanowił wybrać skrót.
               Wyczuwał w swojej przyjaciółce znajomą siłę i moc. Zawsze miała w sobie coś wyjątkowego, coś co odróżniało ją od innych ludzi. Wystarczyło jedno jej spojrzenie, żeby przestał się bać, jeden uśmiech, aby jego problemy wydały się bardzo odległe. Cechowała ją niezwykła dobroć, co tylko zwiększało jej potencjał. A według Dave'a, jej Potencjał był imponujący. Wierzył, że jako strażniczka zyska niesamowitą siłę. Chciał, aby to okazało się prawdą. Nie musiałby wtedy walczyć sam, miałby kogoś, kto razem z nim stawi czoła wiedźmom. Był jednym z najmłodszych strażników, nie zdawał sobie sprawy, że to ma również i wady. Wady, które były o wiele większe od zalet, choć dla młodszego nie tak oczywiste. Dopiero odczuwał pierwszy minus swojego przeznaczenie - samotność.
               Natalie tymczasem siedziała spokojnie w autobusie, wyglądając przez okno. Jej ulubiona piosenka płynęła z małych słuchawek, które wsadziła do uszu. Podziwiała tętniące życiem miasto i choć widziała je już tysiąc razy, nadal nie mogła się na nie napatrzyć. Każdy człowiek gdzieś się spieszył, był zajęty własnymi sprawami, każdy miał swoje  życie i swoją własną historię. Rzecz tak normalna, a za razem fascynująca, gdyby spojrzeć na ilość historii, które te życia tworzyły. Dziewczyna miała silny szacunek dla życia. Każdego. Człowieka czy zwierzęcia, śmierć była dla niej trudnym tematem. Wiadomości o samobójstwach wywoływały u niej głęboki smutek. Nie wyobrażała sobie, jak można zabić drugą osobę. To było poza jej zrozumieniem.
               Wysiadła na jednym z przystanków. Minęła kilku ludzi którzy brutalnie ją popychali, chcąc jak najszybciej znaleźć się w autobusie. Nie przejęła się tym zbytnio. To nie było w jej stylu, aby się obrócić i zacząć krzyczeć ani robić im wyrzutów. Zresztą, co by to dało? Następnym razem i tak zrobią to samo, a Natalie nie lubiła kłótni. Wolała mieć spokój. Skręciła w jedną z uliczek, która była skrótem do jej domu. Przywitała się krótko z dwoma kobietami które mijała, znała je tylko z widzenia, mieszkały pewnie gdzieś niedaleko. Ponownie skręciła. Na końcu uliczki stały dwie kobiety. Jedna dosyć wysoka, szatynka. Druga średniego wzrostu, blondynka. Natalie nie przykuła do nich większej uwagi. Mijała dziennie tylu ludzi, że trudno było, aby na każdą osobę zwracała uwagę. Szła więc dalej, całkiem spokojna, rozmyślając chwilowo o swoim obiedzie, nie świadoma jakiegokolwiek zagrożenia.
               Była już trzy metry  od kobiet, gdy te zasłoniły sobą wyjście z uliczki. Czerwonowłosa podniosła zaniepokojony wzrok na ich twarze. Gwałtownie zatrzymała się. Obie były bardzo blade, ale nie to nią tak wstrząsnęło. Były to ich oczy, złote, wpatrujące się w nią jak w ofiarę. Dziewczyna poczuła ukłucie strachu od tego spojrzenia. Wyczuła wrogie nastawienie.
- Um...przepraszam, czy panie mogłyby...um...przesunąć się? - zaczęła nieśmiało. Kobiety zachichotały, a ich głos wywołał  u Natalie ciarki na plecach.
- Przesunąć się powiadasz - wyższa zachichotała i uśmiechnęła się złośliwie.- Złotko, ależ oczywiście! Już się przesuwamy!
Oparły się plecami o przeciwległe ściany budynków, zostawiając Natalie trochę miejsca do przejścia pomiędzy sobą. Dziewczyna zawahała się. Przeczucie jej mówiło, że powinna się jak najszybciej wycofać.
- Em...ja...właściwie to...pomyliłam ulice - wypaliła bez namysłu, zaczynając się powoli cofać.
- Tędy też możesz zawrócić - niższa odezwała się.- Nie bój się, przecież my nie gryziemy...
- T-tak, a-ale ja...- jej tempo cofania znacznie przyśpieszyło.
- Może już wystarczy tego - wyższa zaśmiała się.- Po co ją okłamywać? Nie uciekniesz kochanie, ani do tyłu, ani do przodu.
- Kim jesteście? - Natalie szepnęła cicho.
- Twoją śmiercią - blondynka ruszyła w jej stronę, śmiejąc się przy tym, jakby usłyszała właśnie najlepszy żart.
Czerwonowłosa rzuciła się do ucieczki. Jej oddech i bicie serca znacznie przyśpieszyło. Biegła szybko, zawsze była najszybsza we wszelkich biegach. Miała również tą przewagę kilku metrów, które dzieliły ją oraz złotookie kobiety. Była już tak blisko wybiegnięcia z tej nieszczęsnej uliczki, że pewność zaczęła eliminować w niej strach.
- Nie dogonią mnie - pomyślała, czując delikatnie uczucie ulgi.
Jednak poczucie bezpieczeństwa bywa złudne. Także i w tym wypadku. Niższa kobieta pojawiła się nagle tuż przed nią. Natalie ledwo zdążyła zahamować, żeby w nią nie uderzyć. Jej oczy rozszerzyły się w zdziwieniu.
- J-jak...? - wyszeptała, całkowicie zaskoczona. Przecież nawet nie widziała jak ją wyprzedziła!
- Zdziwiona? - złotooka zachichotała.- Dziecko, nie masz z nami szans. Nawet najmniejszych.
- Kim jesteście? Albo czym? - czerwonowłosa zapytała, a jej głos drżał. Nogi zaczęły się trząść. Nagły zwrot akcji ponownie wywołał u niej uczucie strachu.
- Nie musisz wiedzieć - Natalie podskoczyła do góry i natychmiast obróciła się do tyłu, przypominając sobie o drugiej kobiecie, która teraz była zaledwie metr od niej.- Ta wiedza i tak ci się już nie przyda. Chociaż...rozerwanemu ciału nic się raczej nie przyda!
Poczuła ostry ból, gdy paznokcie wyższej kobiety boleśnie wbiły się w jej ramię. Syknęła i mocno zacisnęła ręce. Nie umiała walczyć, co miałaby zrobić? W jej głowie zapanował natychmiastowy chaos. Wspomnienia z jej życia zaczęły to niej wracać w zaskakująco szybkim tempie. Serce również gwałtownie przyśpieszyło. Bała się, tak bardzo...
              Nie wiedziała, czego się spodziewać. Jeszcze większego bólu? Całkowitej ciemności lub światła? Każdy ma swoje własne wyobrażenie śmierci, każdy oczekuje czegoś innego.
Jednak jej oczekiwania nie spełniły się. Ucisk na jej ramieniu zniknął, zabierając ze sobą także większość bólu. Do jej uszu doszły nietypowe dźwięki, które mogłaby połączyć jedynie z filmami akcji. Natychmiast otworzyła oczy i szukała nerwowo wzrokiem dwóch kobiet. Obróciła się. Zamarła. Dźwięki które słyszała były odgłosami spotkań stali. Złotookie uparcie napierały na szatyna, którego Natalie nie była w stanie rozpoznać, gdy był odwrócony tyłem. Miał na sobie brązowy płaszcz średniej długości, czarne spodnie, umiejętnie odpierał ataki mieczem.
- Natalie, uciekaj! - lekko drgnęła, gdy poznała głos chłopaka.
- Dave? - szepnęła niepewnie, wpatrując się z niedowierzaniem w płynność ruchów swojego przyjaciela, oraz podziwiając zaskakującą szybkość, z jaką się poruszał. Zupełnie jak jego przeciwniczki...
- No już! - chłopak krzyknął, próbując wykonać unik przed jednym z ciosów, co zakończyło się niepowodzeniem. Nóż rozciął jego kurtkę, na tyle głęboko aby dosięgnąć także skóry pod koszulką, która zaraz przybrała szkarłatny kolor naokoło rany. Cofnął się gwałtownie i syknął z bólu. Wyższa zaśmiała się triumfalnie.
- Kiedy wy się w końcu nauczycie, że my, wiedźmy, jesteśmy o wiele silniejsze? - zapytała, uśmiechając się ironicznie.
- Wiedźmy? Dave, o czym one mówią? O co tu chodzi? - czerwonowłosa zapytała, nie zdejmując przerażonego spojrzenia z rany przyjaciela, który dłonią usiłował zatamować krwawienie.
- Ach, tak, prawie o tobie zapomniałyśmy - niższa uśmiechnęła się tajemniczo do Natalie.- Nie martw się, jak tylko pozbędziemy się tego śmiecia zajmiemy się tobą.
- Nie nazywaj go tak! - dziewczyna poczuła ukłucie gniewu. Nie wiedziała skąd wzięła odwagę, aby podnieść nadal nieco drżący głos, ale nie zamierzała pozwolić, żeby ktoś tak nazywał jej przyjaciela!
Jedna z wiedźm ruszyła powoli w jej kierunku.
- Pozbędę się was, oby dwóch! - Dave postanowił zignorować ból pochodzący z pulsującej rany. Mocno chwycił rękojeść miecza i zmierzył przeciwniczki wzrokiem.
- Powodzenia z tym! - zachichotały i równocześnie rzuciły się do ataku.
Pomimo kolejnych próśb przyjaciela, Natalie nie uciekła z pola bitwy. Cofała się tylko, gdy jej przyjaciel także był do tego zmuszany przez niesamowicie silne ciosy, które coraz trudniej było mu odpierać.
- Skąd mają tyle siły? - pomyślał gorączkowo.- Te z którymi wcześniej walczyłem nie miały tyle siły!
Momentami miał ochotę się poddać i wybrać drogę ucieczki, ale wystarczyło krótkie spojrzenie na czerwonowłosą, żeby wróciła mu chęć walki. Przestał się cofać. To zirytowało wiedźmy.
- Nie wrócę znowu z pustymi rękami! - blondynka syknęła a naokoło niej wytworzyła się ciemna aura. Spojrzała na Natalie.- To przez ciebie Rena nie żyje! Przeklęta dziewucho!
Szatynka odepchnęła Dave'a a druga wiedźma natychmiast rzuciła się w stronę przerażonej nastolatki.
Co ona jej zrobiła? Nie znała żadnej Reny! O co chodziło tym stworzeniom? Dlaczego chciały ją zabić?
Nie próbowała nawet uciec. Szybko się uczyła i wiedziała, że to bezcelowe. Mrugnęła, a wiedźma padła na kolana tuż przed nią.  Zamrugała ponownie i zakryła usta dłonią. Blondynka przebita była mieczem, który teraz wystawał z jej klatki piersiowej. Natalie starała się zignorować widok takiej ilości krwi, ale natychmiast zrobiło jej się słabo.
- Ty...zapłacisz za to - wiedźma szepnęła, patrząc gasnącymi oczami na dziewczynę. Złoty kolor zniknął, ukazując ponurą szarość.
Czerwonowłosej zakręciło się w głowie, zrobiło jej się niedobrze. Wizja zaczęła jej się rozmywać, cała się trzęsła. Nic  nie rozumiała, było tego wszystkiego dla niej za dużo. Słyszała, że Dave coś do niej mówił, ale nie potrafiła rozróżnić słów. Straciła równowagę i pociemniało jej przed oczami.

***

- Natalie, błagam, obudź się wreszcie! - ktoś nią potrząsał i krzyczał. Zaczerpnęła powietrza i powoli otworzyła oczy. Pierwsze co ujrzała to rozczochrane brązowe włosy, oraz mocno zaniepokojoną twarz swojego przyjaciela. Westchnął cicho.- Strasznie się o ciebie martwiłem! Jak się czujesz?
- J-ja...- mruknęła nieprzytomnie, po czym przerwała na chwilę. Wróciły do niej wspomnienia z ostatnich wydarzeń. Zadrżała a jej oczy znacznie się rozszerzyły.- Kim one były? Czego chciały?!
- Spokojnie, spokojnie...- szatyn przytulił ją do siebie i pogładził jej włosy.- Spokojnie, dobrze?
- Nic ci się nie stało? Co z tą drugą? - dziewczyna starała się opanować przyśpieszony oddech.
- Uciekła. Mi nic nie jest. A co z tobą? - Dave odsunął się od niej i przyjrzał się jej twarzy.
- Chyba w p-porządku...- wymamrotała, po czym spojrzała na niego zaniepokojona.- Czego one ode mnie chciały? Wrócą tutaj?
- Wrócą...- chłopak rzucił ponuro, po czym zacisnął mocno dłonie na jej ramionach i dodał już nieco pewniej.- Ale będę cię bronił, rozumiesz? Jesteś moją przyjaciółką i nie dam im cię skrzywdzić.
- Mam tyle pytań...- czerwonowłosa przymknęła oczy.
- Wiem i ci się nie dziwię, ale teraz odpocznij - poczuła, że chłopak wstał. Natychmiast otworzyła oczy. Dave wyszedł. Siedziała jeszcze przez chwilę, obserwując zachód słońca za oknem. Podkuliła kolana pod brodę i westchnęła cicho. Nie rozumiała, co ani dlaczego się stało. Czuła się przez to fatalnie. Jej myśli tworzyły nieskończony chaos. Musiała jednak zaczekać na powrót swojego przyjaciela. On najwidoczniej wiedział o tym bardzo dużo...

***


Miałam taki pomysł, żeby skakać między różnymi etapami tej historii w rozdziałach, ale dzisiaj specjalnie wybrałam ten. Nie tylko dlatego, że jest to początek historii, ale także dlatego, że widać tutaj kontrast. Między charakterem Natalie na początku oraz na końcu historii i zrobiłam to po to, aby zademonstrować jak ludzie potrafią się zmienić pod wpływem pewnych wydarzeń w ich życiu. No i tak, mam nadzieję, że Wam się spodobało i wybaczycie mi ten miesiąc nieobecności. Brak weny opóźnił tempo pisania a szlaban uniemożliwił komentowanie notek. Tak więc dedykuję rozdział Aori, idę zaraz czytać i komentować obie notki! xD

8 komentarzy:

  1. Podoba mi się jak przedstawiłaś nietypową relację bliźniaczek. Bardzo je polubiłam. Chyba za ambicje. Albo bycie wyjątkowym w tym świecie.

    Bardzo się zdziwiłam, że Natalie jest taka inna niż w poprzedniej notce. Wesoła, radosna... Bardzo jestem ciekawa co się musiało stać, że się zmieniła. A może to była tylko chwilowa depresja?

    Zaciekawił mnie motyw z strażnikami. Jak się domyślam, mają oni bronić ludzi przed wiedźmami. Podoba mi się ten podział na różne grupy.

    Natalie ujęła mnie swoją miłością do życia. To dość naturalne dla dzieci, bo dorośli potem się przyzwyczajają. Komentują jedynie śmierć sąsiada krótkim krzykiem: pan X nie żyje!

    Bardzo dobrze opisane spotkanie i walka z wiedźmami. A już całkiem urzekł mnie opis omdlewania. Też tak czasem mam i mogę śmiało powiedzieć, że się wszystko zgadza.

    Cieszę się, że napiszesz tego więcej. Strasznie to polubiłam.

    I nie mam ci za złe tej nieobecności, jeśli masz zamiar dawać nam "na przeproszenie" takie cudeńka! Dziękuję za dedykację! ^^ Nie musisz komentować dwóch notek, jeśli nie masz czasu albo sił. Zrozumiem. Lepiej, żebyś zabrała się za pisanie kolejnego rozdziału! :) Ciekawość mnie zżera!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, o bliźniaczkach jeszcze trochę będzie, w sumie właśnie dzięki ich ''wyjątkowości'' i odstawaniu od zasady.
      Heh, starałam się właśnie żeby Natalie też odstawała od norm, zwłaszcza ze swoimi poglądami.
      A co do omdlewania, nie byłam na 100% pewna, bo sama nigdy nie zemdlałam, byłam jedynie tego bliska, więc resztę musiałam sobie wyobrazić xD
      Oczywiście że muszę komentować! Dobre rozdziały trzeba komentować xD
      A takie są na pewno, jak ich autorka ^ ^

      Usuń
  2. Hej! Właściwie przez przypadek wpadłam na twojego bloga, ale bardzo go lubię! Mam nadzieję, że niedługo dodasz coś nowego. Zapraszam Cie do mnie http://amelianinja.blogspot.com/ mam nadzieję, że Ci się spodoba!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Nominowałam Cię do The Versatile Blogger Award ! Wejdx na mojego bloga, żeby dowiedziec sie więcej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hemorrhoids are vascular tissues that assist in fecal control
    in the rectum duct. The free report that they are offering is more than enough to
    justify a quick trip to their website. First, there are hemorrhoid treatments you can use such as applying hemorrhoid creams, pills, and ointments
    to soothe the affected area.

    Also visit my blog post: treating hemorrhoids after birth

    OdpowiedzUsuń
  5. Akemi ziemniaku tu jesteś!
    Znalazłam Cię bo skojarzyłam, że miałaś bloga o bakuganach na onecie, teraz na blogspocie, a tam widnieje adres tego bloga z podpisem dla większych fanów. A że mua-fanka nie mogła sobie tego odmówić, weszła. Zastanowię się nad wstąpieniem do CBŚ xD.
    Pierwsza historia to jak rozumiem oneshot. No powiem, że to było coś! Po przeczytaniu przyszedł mi na myśl film "Efekt motyla" cz, w każdym razie świetny!
    O historii nr 2 powiem tyle,że troszkę chaotyczna bo skaczesz w czasie, przestrzeni i czym tam jeszcze, ale da się zrozumieć, o jakichś nazwijmy to nieporozumieniach między strażnikami a wiedzmami. Zaciekawiła mnie matka dziewczynek, jakiż to diaboliczny plan uknuła? No i jak się to wszystko potoczy? Błagam pisz! Pozdrawiam, życzę weny i czego tam jeszcze chcesz, potrzebujesz etc. ;D


    OdpowiedzUsuń