16 gru 2012

Victims of love


Witam, witam!
Na początek mały komiks ( i tak, nie tłumaczę, bo szkolę Wasz angielski xD)

(c) 

Tak, dzień nie należy do tych udanych...Mam raczej wszystkiego dość...ale jakoś trzeba się ogarnąć, prawda? No właśnie.
Dzisiaj jeden oneshot....Średnio jestem zadowolona...








- Proszę, wytłumacz o co chodzi – szatyn obok niej naciskał. Czerwonowłosa odwróciła spojrzenie, bojąc się, że reszta zobaczy jej łzy.
- Jakby to wyglądało? – zapytała się w myślach.- Dla nich jestem bez słabości, silna i wytrwała. Jakby to odebrali, gdybym im powiedziała jaka jestem słaba? Gdybym to wszystko z siebie wyrzuciła? Gdybym się przyznała, że już nie mam swojego ducha walki? Że…tylko udaję?
- Natalie! – chłopak tracił cierpliwość. Reszta ich przyjaciół uważnie im się przyglądała z tyłu, czekając na reakcję dziewczyny.
- Słyszę, David – Natalie szepnęła cicho, a jej głos zdawał się stawać coraz słabszy. Czuła, jak życie powoli z niej ulatywało. Nie mogła tego zatrzymać, w żaden sposób. Spadała w przepaść i nie miała czego się złapać. A była już niebezpiecznie zderzenia z ziemią.
- To dlaczego mi nie odpowiesz? – jej przyjaciel chciał jej pomóc.
Przyglądał się dziewczynie z troską w brązowych oczach. Najchętniej by ją objął, ale ostatnim czasem Natalie nie dawała się nawet dotknąć. Nie rozumiał, czemu stała się taka oziębła i trzymała się na tak wielki dystans. Gdzie podziała się ta roześmiana wariatka, z najbardziej szalonymi planami?
- Możemy zostawić temat? – czerwonowłosa  starała się wymigać od odpowiedzi. Bo co niby miałaby mu odpowiedzieć?
- Jesteśmy przyjaciółmi, przecież możesz...- zaczął, ale przerwał mu gorzki śmiech dziewczyny, który był jedynym, jaki ostatnimi czasy dało się u niej usłyszeć. Nie było w nim ani trochę radości. Tylko zimno. Jej głos stracił całe swoje ciepło.
- Przyjaciółmi – pomyślała, czując się tylko coraz gorzej.- Nagle znowu zaczął się mną interesować, bo zerwał z dziewczyną. Gdy z nią był, przestał na mnie zwracać uwagę. Po co mu ktoś taki jak ja, skoro miał ten swój ideał? Przestałam już ufać. Za każdym razem kończy się tym samym. Rozczarowaniem.
- Daj sobie spokój. Wszyscy dajcie – rzuciła przez ramię, unikając kontaktu wzrokowego. Następnie odbiegła w boczną uliczkę, nie zważając na krzyki przyjaciół, wołających za nią. Sama się zdziwiła, skąd miała siłę biec, dawno zapomniała co to znaczy wyspać się i nabrać sił. Zapomniała wiele rzeczy. A w planach miała zapomnieć wszystko…

***

            Para leciała z jej ust. Okryła się mocniej cienką kurtką, ale to nic nie dało. Temperatura spadła wieczorem poniżej zera a jej od południa nie było w domu. Nie miała więc okazji się przebrać w coś cieplejszego. Cała się trzęsła a ciszę na pustej ulicy przerywało tylko szczękanie jej zębów. Zastanawiała się, ile jeszcze wytrzyma. Czy to się skończy zanim dojdzie do domu? Może jutro? A może będzie musiała prowadzić tą egzystencję jeszcze kilka dni?
            Zostały jej jeszcze dwa kilometry do domu, gdy cisza na ulicy została przerwana przez stukanie obcasów. Natalie nie miała obcasów, to nie były jej kroki. Na początku nie zamierzała się odwracać. Przecież to mogła być jakaś przypadkowa osoba, prawda? Ale potem usłyszała śmiech. Znajomy śmiech, który wywołał u niej ciarki sprowokował do natychmiastowego odwrócenia się. Poznała ją.
- Keira – Natalie szepnęła, czując przypływ strachu. Nie dojdzie już do domu, wiedziała to. Uśmiechnęła się słabo na tą myśl.
- Przynajmniej ona to skończy już teraz – pomyślała, czując lekką ulgę, a z drugiej strony i przykrość.- Mimo, że wszyscy i tak zrobiliby mi krzywdę…będę tęsknić za tą paczką wariatów…
- Myślałaś, że po prostu od tak ci odpuszczę? – blade usta Keiry wykrzywiły się w triumfalnym uśmiechu. Złote tęczówki świdrowały wzrokiem Natalie. Jej czarne włosy falowały na wietrze, unosząc się do góry. Stwarzała wrażenie niebezpiecznej osoby. I wcale nie było to mylne wrażenie.  Natalie bardzo dobrze ją znała, jej siłę oraz plany. Była dla Keiry przeszkodą, którą ta zamierzała wyeliminować.
- Nie, wiedziałam, że po mnie wrócisz – czerwonowłosa szepnęła cicho, przymykając oczy.
- Więc wiesz pewnie, co zamierzam.
- Tak – Natalie odparła krótko.- Jestem gotowa.
Nawet nie słyszała, kiedy Keira pokonała dystans między nimi. Poczuła dopiero mocny cios w twarz, który zwalił ją z nóg. Mocno uderzyła plecami o zimny beton, wyrwało jej się ciche westchnienie z zaskoczenia. Ból przeszył jej ciało, ale nie zareagowała.
- Wstawaj! – Keira zażądała. – Nie będę bić leżącej. Wstawaj!
- Wykończ mnie tutaj – dziewczyna poprosiła w myślach, ale nie odezwała się.
- Wstawaj! Nie powtórzę kolejny raz! – czarnowłosa ryknęła wściekle. Jej ofiara nie chciała nagle walczyć! Zirytowana kolejnym brakiem reakcji, złapała Natalie za kołnierz i sama ją podniosła do góry.
Następnie popchnęła ją na ścianę i zaczęła z całej siły uderzać w coraz słabsze ciało dziewczyny, nie zważając na nic. Jednak brak interakcji ze strony ofiary zdawał się tylko coraz bardziej ją rozwścieczać. Jak ta młoda mogła tak sobie pogrywać z nią?! Z nią! Najsilniejszą ze swojego rodu!
- Broń się do cholery! – złotooka warknęła i spojrzała na Natalie z furią. Dziewczyna była już mocno posiniaczona a z rozwalonej wargi sączyła się strużka krwi.- No dalej!
Jednak czerwonowłosa nie chciała się bronić. Chciała umrzeć. Tu i teraz. Jak najszybciej.
- Dlaczego mnie po prostu nie wykończysz? – dziewczyna wychrypiała na Keira przestała na chwilę ją okładać i położyła rękę na jej gardle.- Co to za różnica?
- Nieważne, czym jestem ani czym się żywię – napastniczka zmarszczyła brwi.- Chcę stać się najlepsza. W honorowy sposób, nie jak moja siostra. Wbrew temu co o mnie sądzisz, a co również mało mnie obchodzi, mam swój honor. Więc walcz głupia dziewucho!
Następnie rzuciła Natalie na ulicę i wbiła wzrok w jej leżące ciało.
- Normalny człowiek nawet tego by nie wytrzymał, chociaż nie starałam się zbytnio – złotooka pomyślała, uważnie obserwując jak dziewczyna usiłuje się podnieść. Jej oczy rejestrowały każdy ruch, uszy słyszały każdy oddech i przyśpieszone bicie serca. Nie bała się, co doprowadzało Keirę do szału. Żywiła się strachem, dlatego lubiła bawić się ze swoimi ofiarami. Zdobywała wtedy więcej pożywienia. A im więcej pożywienia, tym więcej siły zyskiwała.
Natalie myślała gorączkowo. Co jeżeli zignoruje rozkaz wiedźmy? Zostawi ją? Nie, to mało prawdopodobne. Pokręciła głową.
- To bez sensu – pomyślała, lustrując Keirę wzrokiem.- Wiem, że moim obowiązkiem jest zabijać wiedźmy a nie pozwalać im pomnożyć swoją moc razy dwa…a to się stanie, jeżeli zginę…Już jest ekstremalnie ciężko ją pokonać, jeżeli moja krew pomnoży jej siłę…zabije moich przyjaciół… Dlaczego ja nadal używam tego słowa? To nie czas na to rozmyślanie o czymś takim…
Podniosła się. Sama nie wiedziała jak, ani po co, ale to zrobiła. Nie potrafiła się do końca poddać. To leżało w jej naturze, aby wstać i walczyć. W jej duszy wciąż płonął minimalny ogień walki. Zapałka już wygasała, jej światło było minimalne, ale jeszcze nie zgasła, więc jeszcze nie mogła się poddać.
Przywołała swoją energię a jej oczy niebezpiecznie rozbłysły.
- Skoro chcesz walczyć, niech tak będzie – powiedziała stanowczo, a jej głos stracił niepewność oraz słabość. Był zimny jak stal.
Kolor oczu zmienił się na srebrny, do jej ciała napłynęła ogromna siła, sprawiając, że jednym ciosem mogłaby zabić pierwszego lepszego człowieka na swojej drodze. Wiedźmy były o wiele bardziej wytrzymałe, stawały się o wiele szybciej silniejsze od strażników. Żywiły się uczuciami ludzi, a strażnicy zdobywali siłę zabijając wiedźmy.
- No nareszcie – Keira prychnęła, uśmiechając się złośliwie.- Wreszcie się trochę zabawimy.
- A żebyś wiedziała…- w dłoni Natalie powstał typowy dla niej srebrny miecz, ozdobiony złotymi ornamentami. Nie bez powodu złotymi. Z każdą zabitą wiedźmą przybywał nowy.
Rzuciła się do ataku. Wiedźma bez problemu odskoczyła i wyciągnęła dwa długie sztylety, uśmiechając się do dziewczyny. Za chwilę stal ponownie się spotkała a iskry rozprysły naokoło nich. Ta walka była decydująca. Najpotężniejsza strażniczka walczyła z równie potężną wiedźmą. Oby dwie nabrały motywacji. Keira chciała stać się niepokonana, a Natalie ocalić ludzi, których kiedyś miała za przyjaciół. Nieważne, czy ją zranili. Nadal ich kochała i chciała chronić.
            Cios padał za ciosem. Unik za unikiem. Deszcz, który rozpadał się na dobre, nieco podwyższając temperaturę, zmieszał się z krwią walczących i spływał po ulicy. Oby dwie ciężko oddychały, łapczywie łapiąc powietrze. Natalie oparła się o miecz i uklękła, chcąc trochę odpocząć. Keira opierała się plecami o resztki ściany pustego budynku. Oby dwie były ubrudzone w krwi na całym ciele.
- Czas na wielki finał – pomyślały równocześnie, powoli zbierając się na nogi.
- Czas na zakazaną technikę…- Keira uśmiechnęła się pod nosem do swoich myśli.
- Czas na mój najsilniejszy cios! – Natalie starała się podnieść na duchu.- Wygram to. Dla nich. A jeżeli zginę przy tym…będę bardziej niż szczęśliwa.
Spojrzały na siebie, przez długi czas nie zrywając kontaktu wzrokowego.
Wiedźma zaczęła zbierać każdy, chociażby najbardziej ukryty, strach naokoło nich, nawet z kilku kilometrów. Zaczęła ją otaczać mroczna aura, jej szpony wydłużyły się a usta otworzyły szeroko, jakby zachłysnęła się dużą ilością wody.
Natalie przywołała wszystkie swoje dobre wspomnienia, każdą odrobinę ciepła i miłości jaką w sobie miała. Jej oddanie dla przyjaciół wywołało przypływ ogromnej siły. Jej skóra została otoczona nieskazitelnie białą poświatą a włosy falowały jak szalone.
Przez chwilę nic się nie stało, zapadła całkowita cisza.
A potem nastąpiło ogromne zderzenie mocy.


A kto wygrał? Pozostawiam to już Waszym wyobraźniom! : )

6 komentarzy:

  1. Jej, jesteś genialna! Jak ty to robisz? Strasznie podoba mi się Twój oneshot. Naprawdę ciekawy. Fajny ten temat. Oryginalny. Chciałabym, żeby ktoś napisał całą historię Natalie. Jeśli trzeba sama bym ją napisała. Ta postać podoba mi się tak bardzo jak Akemi i chętnie poznałabym jej historię w całości.
    Pozdrawiam
    K

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się spodobało. A co do historii Natalie...kiedyś mam w planach ją napisać całą. Ale to kiedyś. Na razie mam sporo rzeczy do pisania! :)

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że kiedyś ją napiszesz. Chętnie to wtedy przeczytam ^^. Życzę powodzenia! Nie ma co, naprawdę mi się podoba. Sama chciałam kiedyś założyć bloga o podobnej tematyce, ale nie miałam czasu. Ostatnio zastanawiałam się czy nie napisać czegoś i miałam to nawet w planach, ale teraz stwierdziłam, że to byłoby zbyt podobne do Twojego oneshota.
      A kiedy dodasz coś na blogu o Akemi? Ja już się nie mogę doczekać!
      Pozdrawiam
      K

      Usuń
    3. Miło to słyszeć ^ ^
      Um, w sumie to już dodałam :D

      Usuń
  2. Wszędzie poczucie takiej beznadziejności. Gdzie się nie obejrzę, ktoś chce umrzeć. Masz depresje, czy ten temat zawładnął twoją psychiką? ;)

    Podobało mi się. Nawet bardzo. Szczególnie ornamenty na mieczu, które zdobywało się zabijając wiedźmę. Nie wiem dlaczego, ale to najbardziej podziałało mi na wyobraźnię. No i jeszcze żywienie się strachem. Naprawdę chciałabym przeczytać coś więcej, więc śmiało możesz pisać.

    A w mojej wyobraźni jest remis. Obie są tak zmęczone i ranne, że nie mają sił stać. I wtedy przybywają posiłki! Z obu stron. I BUM! Kolejna walka. A co dalej, to zostawiam twojej wyobraźni. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha nie, tylko czasem wpadnie mi jakiś pomysł do głowy, napiszę początek i zapiszę, a potem czeka, aż będę miała większą weną to napisać. A że ostatnio miałam zły humor, to tak jakoś postanowiłam to skończyć.
      Bardzo się cieszę, że Ci się podobało!
      Hmmm, wiesz że mi też to zawsze najbardziej działało na wyobraźnię? A wpadłam na to tak nagle. Ale cóż, takie pomysły są najlepsze!
      Hmm, w sumie skoro tak Wam się to spodobało, to pomyślę nad napisaniem czegoś jeszcze z tej historii :D

      Usuń